wtorek, 28 lutego 2017

Co u nas słychać?



I znów mnie tu nie było jakiś czas, już chyba pora po prostu się do tego przyzwyczaić. ;)

Co u nas słychać?

Ja przede wszystkim cieszę się i uczę nowej rzeczywistości. Takiej, w której weekendy są od spędzania czasu z bliskimi, a nie od pracy. Takiej, w której na co dzień wraca się do domu o 17.00, a nie o 23.00. Takiej, w której pogoda za oknem ma znaczenie, bo w drodze do domu wciąż będzie świecić słońce. Ja wiem, że dla większości z Was to pewnie zwyczajna codzienność, ale ja po tym miesiącu wciąż się nie mogę nią nacieszyć.

I to jest dowód na to, że złe dobrego początki. Bo utrata pracy i późniejsza zmiana jej na inną, przyniosła mi (a myślę, że też nam) wiele dobrego.

Jak z naszym remontem i urządzaniem się? Ta historia chyba akurat nigdy się nie skończy. ;) Tu wciąż jest całe mnóstwo rzeczy do zrobienia, ale już coraz częściej zaczynamy sobie z nich po prostu żartować. A gdy ktoś nas pyta, co chcielibyśmy dostać w prezencie, to bez wahania odpowiadamy, że drzwi (ewentualnie listwy przypodłogowe). :P Swoją drogą to wszystko naprawdę jest całkiem zabawne. Wystarczy pomieszkać dwa miesiące bez ani jednej pary drzwi w domu, a już będąc u kogoś się ich za sobą nie zamyka. Odzwyczaiłam się. :D

Brakuje nam jeszcze miliona rzeczy. Tego wpisu by nie starczyło, by je wszystkie wymienić. ;) A moja mama wciąż uparcie gra w totolotka i obiecuje się podzielić wygraną. :P 

Ale mimo tych wszystkich czekających na zrobienie rzeczy, mieszka nam się w tym domu bardzo dobrze. A każdy mały krok do przodu, niesamowicie cieszy. Cieszy ten długo wyczekiwany, wygodny narożnik, na którym tak fajnie wspólnie oglądać seriale. Cieszą zdjęcia na ścianie i roślinki na parapecie. Zaskakują płytki w łazience, które pierwszy raz są tak wyczyszczone, że nawet światło się od nich odbija. A w wymarzonej kuchni aż chcę się piec i gotować. Cieszą ludzie, którzy nas tutaj odwiedzają. Zaczynamy powoli tworzyć historie tego miejsca i budować kolejne wspomnienia.

Brakuje mi tylko w tym domu jakiegoś zwierzaka. Ostatnie trzy tygodnie mieszkała u nas kotka mojej mamy (choć właściwie moja również :)), podczas jej nieobecności. I teraz tak pusto się zrobiło. Mój mąż nie jest fanem kotów i mimo tylu lat, wciąż nie może się do Melanii przekonać. Ale myślę, że na pewno, kiedyś zdecydujemy się na jakiegoś psa. Jednak póki co, to na razie odległa przyszłość.

Co jeszcze cieszy? Nadchodząca wiosna! Ja naprawdę już ją czuję w powietrzu. Wczoraj po południu, gdy otworzyłam okna na oścież, to aż się zrobiło za głośno od śpiewu ptaków. Nie mogę się już doczekać tych cieplejszych, dłuższych, słonecznych dni. 

W tym wszystkim zdaję też sobie sprawę, że skoro wiosna, to i już całkiem niedługo „nasz maj”. Maj, w którym będziemy świętować pierwszą rocznicę ślubu, a przecież to było wczoraj. Maj, w którym w tym roku, wyjdzie za mąż moja przyjaciółka. Dokładnie w urodziny mojego męża. A majówkę spędzimy u mojej siostry, bo w końcu mam pracę, która mi umożliwia wzięcie wtedy urlopu. Co jeszcze zrobię w maju? Wypije kawę w moim własnym ogrodzie! Nawet jeśli będę to miała zrobić w błocie, którego jest tutaj aktualnie mnóstwo. Ja naprawdę lubię ten miesiąc. :)

W związku z nadchodzącym majowym ślubem, zaczynam też powoli myśleć nad wieczorem panieńskim, a w zasadzie to zaczynaMY myśleć, bo mam kogoś do pomocy w organizacji. :) Nie napiszę jednak o tym nic więcej, bo Panna Młoda na pewno tu zajrzy. Obiecuję za to, wpis na ten temat już po fakcie. :)

W ogóle, bylibyście zainteresowani jakimiś konkretnymi ślubnymi postami? Ostatnio dawno żadnego takiego nie było, bo mi po prostu brakuje pomysłów. Ale zawsze chętnie napiszę o czymś, co was interesuje.

Widzę, że wyszedł mi taki post o wszystkim i o niczym. ;) Ale po prostu chciałam dać znać co u nas słychać. Żyjemy, mamy się dobrze, powoli się wyłaniamy spod warstwy pyłu i gruzu. Choć oficjalnej parapetówki wciąż jeszcze nie zrobiliśmy. A te drzwi to chyba poczekają na kolejny rok. Tak samo jak prysznic w łazience, jak schody, jak dwa puste pokoje, jak łazienka, która w tym momencie jest tylko pralnią, jak ogród i cała reszta. No chyba, że jednak uda się z tym totolotkiem. :P 

Ale tak naprawdę, to wszystko jest mało ważne. Ważniejsze są zupełnie inne rzeczy. I w tych istotnych kwestiach wszystko jest na swoim miejscu, niczego nie brakuje. :)


wtorek, 14 lutego 2017

Nie tylko od święta



14 lutego, walentynki, trudno ten dzień przegapić. Sklepy zalewają nas serduszkowymi lizakami/poduszkami/misiami. A ludzie dzielą się na tych co kupują te lizaki, piszą „Kocham mojego misia” na facebookowych tablicach i świętują ten dzień oraz na tych, którzy mówią, że kochać się należy codziennie, a nie tylko od święta. A ja jestem gdzieś pomiędzy. ;)

Bo każda okazja do świętowania jest dobra. I choć dziś siedzę sama pod kocem (mąż do wieczora w pracy) to w zeszłą sobotę zrobiliśmy sobie „małe walentynki”. Zresztą jak ktoś, kto świętuje każdą miesięcznicę (mimo, że było ich już ponad 100!), mógłby nie zwrócić uwagi na święto zakochanych. ;)

Ale dziś nie o tym… Natomiast o tym byśmy, może nie tyle co kochali (bo to chyba wszyscy robimy każdego dnia), ale świętowali i dbali o tę miłość, nie tylko od święta. Bo miłość wyraża się właśnie w tych maleńkich, codziennych czynach i gestach. 



Miłość to kubek herbaty z cytryną, który czeka gdy wracasz z pracy. Miłość to zrobienie jemu śniadania , choć może wcale ci się nie chcę. Miłość to „Uważaj na siebie”, gdy wychodzisz z domu. Miłość to zostawienie twojego ulubionego jogurtu w lodówce, bo wiesz, że on też go bardzo lubi. Miłość to puszczenie wody do wanny. Miłość to „chodź się przytulić”, gdy widzi, że masz smutną minę. Miłość to wyprasowanie koszuli, choć sama nie prasujesz swojej. Miłość to zrobienie czegoś razem, by poszło szybciej i milej. Miłość to spełnianie swoich marzeń. To wybieranie nie zawsze tego co sami byśmy woleli, ale czasem tego co wolałaby ta druga osoba. Miłość to wsparcie, takie bezwarunkowe, że gdybyś powiedziała „Lecę na księżyc”, to on by powiedział „Lecę z tobą”. Miłość to podnoszenie na duchu. Miłość to też serce z ketchupu na kanapce. Miłość to czekanie w drzwiach, gdy wraca do domu. To pomachanie przez okno, gdy wyjeżdża. Miłość to telefon ze sklepu „Co Ci kupić?”. Miłość to usmażenie przez niego naleśników o 22.00, bo ty średnio sobie z nimi radzisz, a tak bardzo miałaś na nie ochotę. Miłość to przytulenie przed snem. Miłość to dbanie przez niego o to, by było ci ciepło. Miłość to dotyk. Miłość to wspólne cele i marzenia. Miłość to razem wyobrażana sobie przyszłość. Miłość jest też wtedy, gdy tylko ty śmiejesz się z jego żartów. A on dzielnie znosi to, że czasami zupełnie ci odbija. Miłość to wysłuchiwanie jego śpiewów w samochodzie, choć tak bardzo brakuje mu talentu. ;) Miłość to wspólna przeszłość, do której lubicie wracać. To cały bagaż wspomnień, które wywołują na waszych twarzach uśmiech. Miłość to „Nie zapomnij kanapki” przed wyjściem do pracy. To pokrojenie pomarańczy i zjedzenie jej jednym widelcem. To trzymanie się za ręcę. To dążenie wciąż dalej, razem. To pamięć o tym, co ważne dla drugiej osoby. To czas, gdy jesteście tylko we dwoje. To wasze miejsca, do których kochacie wracać. Miłość to też wasze kłótnie, bo pokazują, że nie jesteście sobie obojętni. To zarówno te najlepsze dni, jak i te gorsze. Miłość to powiedzenia zrozumiałe tylko dla was. To te gesty, które rozumiecie tylko wy. Miłość to motywowanie do zrobienia tego, czego czasem sami się boimy. Miłość to telefon, który zawsze zostanie odebrany. Miłość to wkładanie całego serca w wyremontowanie waszego domu. Miłość to robienie tego nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla niej. Miłość to te wspomnienia wiszące na ścianie. To „Kocham Cię” napisane kredą na ścianie. To sprawianie sobie przyjemności. To bycie zawsze na pierwszym miejscu. To wspólne wyjścia do kina czy na spacer. To pamiętanie o tym co ważne. To bycie razem,nawet gdy jesteście daleko od siebie.

Dbajmy o miłość każdego dnia. Dbajmy o naszych Mężów, naszych Rodziców, naszych Przyjaciół. Znajdujmy czas wtedy gdy o niego ciężko. Zróbmy czasem coś dla kogoś. Nie bójmy się odezwać, gdy długo milczeliśmy. Powiedzmy miłe słowo. Doceńmy co ktoś dla Nas zrobił. Bądźmy. Dbajmy. Kochajmy.

Tak samo w walentynki, jak i każdego innego dnia.



Bajkowe Śluby

poniedziałek, 13 lutego 2017

50 faktów o mnie


Gdy zastanawiałam się dziś nad tym o czym by napisać, natknęłam się na wpis Michaliny z bloga Krótkie Nóżki. I pomyślałam sobie, że może pora na taki luźniejszy wpis, dzięki któremu będziecie mieli okazję się dowiedzieć o mnie czegoś więcej. I oto jest – 50 faktów o mnie (mniej lub bardziej poważnych ;)).

  1. Urodziłam się w listopadzie, ale jest on moim zdecydowanie najmniej ulubionym miesiącem w roku. Nie pamiętam żadnych moich urodzin, żeby nie było szaro, buro i ponuro. A dodatkowo jest taaaak daleko do wiosny!
  2. Mam jakąś zaczarowaną przemianę materii, która pozwala mi jeść czekoladę codziennie, wcinać kolację o 23.00 i w ogóle nie zwracać uwagi na to, czy to nie jest już przypadkiem dziś mój drugi obiad. Tak, wiem, to kiedyś minie…
  3. Liceum to podobno czas nawiązywania przyjaźni na długie lata, a ja z tego okresu mam kontakt tylko z jedną osobą… moim mężem. ;) Ze studiami zresztą było niewiele lepiej, a moja najbliższa przyjaciółka siedziała ze mną w gimnazjalnej ławce.
  4. Bardzo często śmieje się i płaczę jednocześnie (albo krótko po sobie). Mój mąż już dawno przestał się orientować, czy to śmiech, czy to płacz. :P
  5. Nie cierpię mleka, już sam jego zapach przyprawia mnie o mdłości. Już w przedszkolu nie zjadałam zup mlecznych, ani nawet budyniu.
  6. Nałogowo czytam książki, lubię też wracać do tych samych. Mam ich niezliczoną ilość i ciągle kupuje nowe. Dobrze, że nie planujemy już więcej przeprowadzek. ;)
  7. Najbardziej na świecie cenie sobie ludzi i ich przyjaźń oraz miłość. Życie już nie raz pokazało mi, że każdy największy problem jest do pokonania, gdy ma się wsparcie bliskich.
  8. Na pół roku przed ślubem, całkiem przypadkowo mignął mi na facebookowej tablicy wpis Nieporawnej Panny Młodej, na temat tego, że szuka dziewczyny, która chciałaby na jej blogu opisywać swoje ślubne przygotowania. Niewiele myśląc, wysłałam maila, o którym równie szybko zapomniałam. Jakie było moje zdziwienie, gdy po dłuższym czasie, Milena zapytała mnie, czy wciąż jestem zainteresowana. ;) Tak się rozpoczęła moja przygoda z blogowaniem. (A dodatkowo zyskałam cudowną Internetową znajomą <3)
  9. Mam jeden mały tatuaż, który zrobiłam krótko po ślubie. Mój mąż nigdy nie miał takich pomysłów, ale tydzień po mnie sam już był posiadaczem własnego tatuażu. :D
  10. Co rano piję kawę i choć jestem równie wielką fanką herbaty, to nie wyobrażam sobie zaczęcia od niej dnia.
  11. Mojego męża poznałam na szkolnej wycieczce mając 16 lat. Kilka dni później, on zapytał, czy zostanę jego dziewczyną. A pięć lat później, czy zostanę jego żoną.
  12. Uwielbiam zdjęcia. Mam całe stosy płyt oraz albumów ze wszystkich lat. Często do nich wracam.
  13. Nigdy nie chodzę spać przed północą.
  14. Choć egzamin na prawo jazdy zdałam za pierwszym razem, chwilę po moich 18 urodzinach, to wciąż nie mogę pokonać swojego lęku za kierownicą i nie pojadę nigdzie, jeśli obok nie będzie siedział mój mąż.
  15. Studiowałam chemię, ale już na pierwszym roku zaczęły się u mnie problemy zdrowotne i wiele osób (począwszy od lekarzy) wybijało mi te studia z głowy. W rezultacie dotrwałam do trzeciego roku, bo bardzo chciałam uzyskać chociaż licencjat. Magisterkę robiłam już na innej uczelni, a od laboratoriów trzymam się z daleka.
  16. Uwielbiam zwierzęta. Nie ważne, czy to kot, czy to pies, czy królik. Każde kradnie moje serce. A mi ciężko zabić nawet komara. :P
  17. Od półtora miesiąca mieszkam na wsi. ;) Tak, Poznań jest niedaleko, ale piechotą nie dojdę do żadnego sklepu. Tym sposobem zdarzyło mi się już, specjalnie wstać o 7 rano tylko po to, by pójść do przyjaciół ulicę dalej po jajka. :D
  18. Nie mam problemu by wyjść z domu bez makijażu.
  19. Mam świetną pamięć do ważnych dla mnie dat i przywiązuje wagę do każdej najmniejszej miesięcznicy. 21 dzień miesiąca jest zawsze naszym dniem. :)
  20. Wzięłam ślub w maju. Tak samo, jak moja siostra i moi rodzice.
  21. Wciąż nie oddałam mojej sukni ślubnej do czyszczenia. Mieszka w jakimś przeprowadzkowym kartonie razem z resztą wciąż nierozpakowanych rzeczy.
  22. Marzy mi się pełen ciepła i miłości dom. Choć to jeszcze nie ten czas, to już czasami wyobrażam sobie nasze dzieci biegające po ogrodzie.
  23. Uwielbiam świeczki i kominki zapachowe. Robią cudowny nastrój.
  24. Zarówno ja, jak i mój mąż, jesteśmy domatorami. Lubimy spotykać się z przyjaciółmi, ale najwięcej wieczorów i tak spędzamy na kanapie pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty. I chyba wtedy jesteśmy najszczęśliwsi. :)
  25. Jestem zakochana bez reszty w moich dwóch cudownych siostrzenicach i jest mi strasznie, strasznie przykro, że mieszkają tak daleko.
  26. Kocham morza, jeziora, plaże itd. I nie wyobrażam sobie bez nich wakacji. Góry choć mnie zachwycają, to nie są moim żywiołem.
  27. Bałtyk nigdy nie jest dla mnie za zimny ;) Nie pamiętam mojego pobytu nad naszym morzem, bez chociaż szybkiej kąpieli w nim.
  28. Kiepsko sypiam podczas pełni.
  29. Nie ma dnia, bym nie rozmawiała z moją mamą przez telefon.
  30. Zaraz po przyjściu do domu ściągam całą biżuterię, przebieram się w coś wygodniejszego i związuje włosy.
  31. Mówię do mojego męża „Kocham Cię” kilka (kilkanaście?) razy dziennie. Codziennie, do znudzenia. :P
  32. Nie pójdę spać jeżeli w kuchni będzie bałagan. W ogóle staram się przed snem, z grubsza ogarnąć otoczenie. Nie lubię zaczynać dnia w bałaganie.
  33. Stresuje mnie dzwonienie do obcych mi ludzi. Nie lubię się nawet umawiać do lekarza.
  34. Od lat korzystam z kalendarzy, plannerów, list zadań. Wiem, że jeżeli coś zapiszę, to jest duże prawdopodobieństwo, że to zrobię.
  35. Lubię być sama w domu, lubię ciszę i spokój.
  36. Śmieszą mnie głupie żarty, które nie śmieszą nikogo więcej. Nawet mojego męża poderwałam na kawał o lisie. :P
  37. Jestem głośna, wybuchowa, potrafiąca przeżywać kilka emocji na raz. Jak się czymś zachwycam, to robię to na głos. Jak mi smutno, to też tego w sobie nie tłumię. A wyżej pisałam, że lubię ciszę i spokój. Tu chyba chodzi o równowagę. :D
  38. Lubię ludzi, tak po prostu. Z zasady podchodzę do każdego z uśmiechem, bo nie znając go, nie mam powodów by postępować inaczej. I wiecie co? Karma wraca. Im my będziemy milsi, tym ludzie będą bardziej życzliwi dla nas.
  39. Jak się bardzo denerwuje, to się trzęsę. Do dziś pamiętam swój egzamin na prawo jazdy, gdzie noga latała mi tak bardzo, że myślałam, że nigdy nie ruszę. Na szczęście trafiłam na wyrozumiałego instruktora, który dał mi odpowiednią ilość czasu na uspokojenie.
  40. Doceniam drobiazgi. Niesamowicie potrafi mnie ucieszyć słońce za oknem, pyszne lody, czas spędzony z bliskimi. Nie trzeba wiele do szczęścia.
  41. Wierzę w przeznaczenie i w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
  42. Rozmawiam z moimi dziadkami, których już niestety nie ma z nami. Wierzę, że się nami z góry opiekują.
  43. Nie płakałam na własnym ślubie, ale będąc świadkiem u przyjaciółki, przepłakałam całą ceremonię. Czuję, że szykuje mi się niebawem powtórka. ;)
  44. Mój mąż jest miłością mojego życia i największym przyjacielem. Absolutnie.
  45. Gdy nie mogę podjąć jakiejś mało ważnej decyzji, rzucam kostką. ;)
  46. Kiedyś przez krótki okres czasu miałam bardzo krótkie i rude włosy. Nie chcę do tego wracać. :P
  47. Nie mam TOTALNIE orientacji w terenie. Gdy gdzieś idę pieszo to włączam gpsa. A tutaj, zdarzyło mi się już iść pieszo z sąsiedniej wsi, bo przejechałam przystanek. Zdarzyło mi się też wysiąść przystanek za wcześnie i nie wiedzieć zupełnie gdzie jestem ;)
  48. Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłam po osiemnastce było oddanie krwi. Potem powtórzyłam to jeszcze kilka razy, a następnie zachorowałam, co uniemożliwiło mi dalsze oddawanie.
  49. Mam w swojej szafy ciuchy, które kupiłam naprawdę wiele lat temu i wciąż je noszę.
  50. Nie lubię zakupów, nie lubię galerii handlowych i muszę naprawdę bardzo mocno czegoś potrzebować, by tam pojechać.
  51. Brzydzę się papierosów i choć kiedyś kilka spaliłam, to już od lat trzymam się od nich z daleka.