Do ślubu został miesiąc!!! Równiusieńki! I
powoli dociera do mnie, że nie usiądę za miesiąc na kanapie, nie odpalę laptopa
i nie napiszę do Was, nie spojrzymy z Szymonem na siebie i nie krzykniemy
„Michu! Za miesiąc ślub, ale będzie!” I być może przestanie nas zadziwiać
szybkość uciekających dni… Zatrzymamy się na chwilę, złapiemy za ręce,
przysięgniemy miłość aż po grób, a na palce nałożymy obrączki, które będą tego
symbolem… Brzmi jak bajka prawda? I tak się składa, że to właśnie my w tej
jednej jedynej bajce zgarnęliśmy główne role <3
My… ja i on. On i ja :) My, które nigdy
nie zadało pytania „czy aby na pewno” my, które jest na dobre i na złe, my,
które ociera łzy i zawsze podaje pomocną dłoń, my, które nie krytykuje i obroni
przed całym światem, gdy będzie taka potrzeba. My, czyli tysiące uśmiechów i
przytulasów za dnia. My, które sprowadzi
na ziemię, gdy trzeba i ustawi do pionu, my, które wspiera. My które nie bywa lecz my, które jest, my,
które daje pewność, że zawsze będzie…:)
Coraz częściej dochodzi do mnie, że nie
musi być perfekcyjnie, żeby było idealnie. I mimo tej całej ślubnej gorączki,
jestem spokojna, bo wiem, że mężczyzna, który już za miesiąc ma zostać moim
mężem jest dokładnie TYM mężczyzną. :)
Cała reszta choć również ważna jest tylko
pięknym dodatkiem do tego, i choć łatwo jest się w tym wszystkim zatracić to
pamiętajmy, aby nie mylić kolejności.
Nie dość, że przez ostatni miesiąc nerwy
opadły to w dodatku udało nam się pozałatwiać sporo ważnych rzeczy (w gruncie
rzeczy pewnie jedno wynika z drugiego :)). Nie dalej niż klika dni temu wraz z
przyjaciółką wybrałam się na przymiarkę sukni ślubnej, której nie zamieniłabym
na żadną inną! Jedno środowe popołudnie spędziliśmy w towarzystwie
przesympatycznej pary i najlepszej Asystentki <3, z którymi stworzyliśmy coś
naprawdę fajnego! Ale póki co cichosza, bo nigdy nie wiadomo kto tu zajrzy. :P Kolejny
dzień poświęciłam na spotkanie z managerką sali weselnej, na którym
towarzyszyły mi nasze Mamcie :) Kilka wieczorów minęło mi na dekorowaniu
słoiczków – których mam już pokaźną ilość. A pewnego wieczoru nawet zaczęliśmy
tańczyć! Skończyło się na kupie śmiechu i figurach, których nie powtórzyłby
nawet zawodowy tancerz. :P
Z wielką niecierpliwością czekam na swój
wieczór panieński, który odbędzie się już za półtora tygodnia! :D Dostałam
wskazówkę aby ubrać się w coś w intensywnym kolorze, a z racji na to, że
brakowało mi czegoś takiego w szafie to wybrałam się z przyjaciółką na zakupy i
upolowałam czerwoną kiecką – a co każda wymówka jest dobra :D Jestem pewna, że
to będzie niezapomniany wieczór! :)
Opowiem Wam na koniec coś całkiem
śmiesznego. :) Lata temu, gdy jeszcze zdarzało mi się pisać pamiętnik, gdy
odwiedził mnie Szymon, który nie był jeszcze nawet moim chłopakiem! Z uśmiechem
na twarzy zajadał upieczonego przeze mnie murzynka, za którym jak się później
dowiedziałam szczególnie nie przepada :P Właśnie w ten grudniowy wieczór
wzięłam długopis do ręki i napisałam: „Dzisiaj był u mnie Szymon – mój przyszły
mąż :D” Nie pytajcie mnie skąd ja to wzięłam, sam Szymon nie dowierzał jak mu o
tym powiedziałam – oczywiście dużo, dużo później :P Czasem tak się dzieje, że
to się wie od razu, a czasem ta ‘mądrość’ przychodzi z czasem lecz gdy już się
zjawi nie pozostawia ŻADNYCH wątpliwości… :)
Nie musi być perfekcyjnie, żeby było idealnie. Wystarczy, że dla nas ten dzień jest spełnieniem marzeń, wtedy możemy być pewni, iż wszystko będzie jak należy.
OdpowiedzUsuńSuper wpis, warto przeczytać przed ślubem :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, ze chcemy wszystko idealnie przygotowac, ale nie ma co sie zamartwiac na zapas. Na pewno trzeba sie zdecydowac na ladne ozdoby i dodatki. Tutaj https://www.dodatkiweselne.pl/ widzialam sporo fajnych. Moze wlasnie cos takiego sie przyda.
OdpowiedzUsuń