Dawno
mnie tu nie było, prawda? Choć nie ma dnia, bym o tym miejscu nie myślała. Ten
blog jest dla mnie bardzo ważny, choć może ostatnio sprawia to trochę inne
wrażenie. Ale czasem trzeba złapać oddech.
Dzisiaj
jednak do Was przychodzę, nie bez powodu. Od kilku dniu sporo rozmyślam o
życiu, szczęściu, zdrowiu. O docenianiu tego co mamy. Wydaje mi się, że ja już
dawno nauczyłam się czerpać radość z błahostek i cieszyć się z tego, że mamy
dziś piękne słońce. Zresztą pisałam już o tym, o tutaj
Ale
co jakiś czas, zdarza się coś takiego, co jeszcze dobitniej uświadamia mi,
jakie to wszystko jest kruche. Jak życie potrafi się nagle wywrócić do góry
nogami. Jak czasem się zapędzamy w tym wszystkim, nie dostrzegając tych
najważniejszych rzeczy, osób, uczuć.
Zwolnijmy.
Każdy
z nas dokądś pędzi, każdego z nas coś gna. Praca, pieniądze, lepsze jutro. I to
jest normalne, to jest ok, bo przecież każdy chcę się rozwijać, każdy chcę
więcej i lepiej. Każdy też przede wszystkim musi. Gdzieś pracować, za coś żyć.
Ale tutaj chodzi właśnie o ten właściwy bilans. O to byśmy nie zatracili się
bez reszty. Byśmy zawsze dostrzegali przede wszystkim ludzi, a dopiero potem
całą resztę. By nigdy nie brakło nam czasu na miłość, na przyjaźń. Byśmy zawsze
dbali o swoje zdrowie, bo bez niego, nie ma naprawdę niczego. Byśmy dostrzegali
piękno otaczającego nas świata. Promienie słońca, złote liście, piękną jesień,
uśmiech pani ekspedientki, „miłego dnia” rzucone gdzieś w pośpiechu. Byśmy
właściwie ustalili priorytety. Byśmy przede wszystkim mieli czas na rzeczy najważniejsze. Te fundamentalne.
Byśmy może po prostu w końcu zrozumieli, że to co najważniejsze już dawno mamy.
Że możemy zarobić na lepszy telewizor, panele do pokoju, czy super odkurzacz.
Ale, że to nie te rzeczy uczynią nas bardziej szczęśliwymi.
Każdy
z nas ma bardzo, bardzo wiele. Dużo więcej niż mu się nieraz wydaje. Ma bardzo
wiele, nawet jeśli ma puste konto. I nie ma tak, że nie da się rady. Zawsze
„jakoś to będzie”, jeśli jest z kim. Bo wartością naszego życia są relacje,
które tworzymy. Ludzie, którzy nas otaczają. Ciepły dom, do którego chcemy
wracać, nie dlatego, że mamy w nim drogi sprzęt telewizyjny, tylko dlatego że
czeka tam na nas, ktoś bardzo ważny. Ktoś najważniejszy.
Kolekcjonujmy
wspomnienia, emocje i chwilę, a nie rzeczy.
Bo
życie jest bardzo ulotne. I jeżeli szybko nie nauczymy się go doceniać, to po
prostu, za moment, może już być za późno.
Ten
rok nie należał u nas do lekkich. Był trudny. Co rusz zastanawialiśmy się skąd
wziąć na coś pieniądze. Wiecznie brakowało nam wspólnie spędzanego czasu. I
przeżyliśmy też naszą osobistą tragedię. Bo można pokochać, nim się kogoś
poznało. Dodatkowo, dużo złego, działo się nie tylko u nas. Życie piszę
naprawdę najróżniejsze scenariusze i potrafi nam zaśmiać się w twarz, w
najmniej oczekiwanym momencie.
Ale
ja wierzę, że to wszystko dzieje się po coś. Że te wydarzenia, czegoś nas mają
nauczyć. Że właśnie miałam okazję po raz kolejny się przekonać, że
najważniejsza jest miłość. Zawsze. I że nie ma przeszkód nie do pokonania, bo
zawsze jest dla kogo.
Dziś
świeci piękne słońce, ja biorę głęboki wdech i mocno wierzę, że czeka nas
jeszcze coś bardzo, bardzo dobrego. Że spotka nas wielkie szczęście. Że już
mamy bardzo dużo i musimy się nauczyć, jeszcze mocniej to doceniać. Do
szczęścia nic nie brakuje. Może się mnożyć, ale już tutaj z nami jest.