O tym jak coś na mnie
spadło jak grom z jasnego nieba, i o tym, że to była suknia… ślubna rzecz jasna
:) - Dokładnie tymi słowami miał się rozpocząć grudniowy wpis, niestety w
tamtym czasie nie udało mi się go dokończyć, dlatego dzisiaj nadrabiam! A uwierzcie
mi, że mam co :) Przez ostatnie dwa
miesiące działo się u nas naprawdę sporo - ale o tym przekonacie się za chwilkę.
A tymczasem wracam do
tematu sukienki ślubnej, trochę żałuję, że dopiero teraz, bo nie da się ukryć,
że emocje już opadły… ale do dzieła! :)
To może na dobry początek,
opowiem Wam trochę o moim podejściu do sukni ślubnej. Sukienkę upatrzyłam sobie
pod styl naszego wesela, miała być: „zwiewna, delikatna, romantyczna, lekka”.
Dokładnie pod takimi hasłami przeszukiwałam Internet w poszukiwaniu tej jedynej
:) Rozglądałam się za sukienką używaną – byłam praktycznie pewna, że właśnie na
taką się zdecyduję. Nie żeby sukienka nie była dla mnie ważna, ale śledząc
różne portale widziałam, że mogę dostać piękną suknie w dobrej cenie. I tutaj
cenna rada dla osób, które również mają taki plan. W żadnym wypadku nie idźcie
do salonu na przymiarki bo jeszcze przepadniecie, tak jak ja…:)
Początkowo zamysł wizyty w
salonie był taki, że chciałam zobaczyć, jak wyglądają na mnie wszystkie kroje
sukienek. Tak jak planowałam, mierzyłam
również ogromniastą bezę – przez moment czułam się jak księżniczka :P I myślę,
że coś w tym typie sukienki może być, że
dziewczyny tak bardzo się w niej zakochują :) Dzień przed wizytą w salonie,
przejrzałam dokładnie wszystkie sukienki na stronie i spisałam sobie, te które
chciałabym zmierzyć – wyszło mi ich bodajże 11 :P Do salonu wybrałam się z
moimi przyjaciółkami, humory dopisywały nam od samego początku, ale w takim
towarzystwie nie mogło być inaczej :) Przyszedł czas na przymiarkę pierwszej
sukienki z listy, zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i zamilkłam – a to u mnie akurat
oznaka, że COŚ się dzieje :P I dokładnie jak z tych opowieści, jakkolwiek
banalnie to brzmi… - poczułam, że to ta jedyna :) Widziałam po moich
dziewczynach, że na nich też zrobiła duże wrażenie. Nie był to typ mojej
wymarzonej sukienki, a mimo to przepadłam na całego. Z tyłu głowy miałam jednak
myśl, że szukałam czegoś kompletnie innego, dlatego oczywiście mierzyłam dalej.
I co? Flaki z olejem – dosłownie :) „Noo ładna” mówiłam prawie przy każdej, i
przy siódmej chciałam już wrócić do tej pierwszej, dotrwałam jednak do końca :P
I tak wyszłam z salonu mocno w szoku, z myślą, że chyba tą sukienkę kupię. Mama
utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że właśnie tak powinnam zrobić i 3 dni
później sukienka była już ‘moja’ :) To na jaką sukienkę się zdecydowałam
zdradzę Wam zapewne za cztery miesiące ;)
Skoro już jesteśmy przy
temacie wyglądu Panny Młodej to… lecimy dalej :P Jak czytacie ten wpis, to o
ile wszystko poszło zgodnie z planem, powinnam być już po próbnej fryzurze
ślubnej! Oj, ja z fryzjerami to na bakier! Poważnie, jeszcze chyba nigdy nie
wyszłam od fryzjera super zadowolona i to pewnie dlatego tak rzadko do nich
chodzę :P W grudniu zaczęłam przeglądać fb różnych fryzjerów z okolic Poznania
i tak natknęłam się na fanpage „Zaczarowane Warkocze”. I znów… przepadłam :)
Pani Kasia robi na włosach dosłownie CUDA! Nie ukrywam, że po tym co zobaczyłam
na jej stronie, mam spore oczekiwania co do jej pracy i jestem bardzo ciekawa
co wyczaruje na mojej głowie.
Co do makijażu – to jakoś
tak nie miałam większego ciśnienia. Wiedziałam, że na pewno kogoś znajdę. Wczoraj wzięłam się za poszukiwania w
Internecie i chyba… mam to! :) Piszę chyba, bo ostateczną decyzję podejmę po
makijażu próbnym, na który chciałabym się wybrać w lutym.
No to temat mojej osoby
mamy już chyba z głowy :P Z przyszłym Panem Młodym wybierzemy się na
poszukiwanie garnituru pewne jakoś na przełomie lutego/marca. Szymi w roli
modela... Już nie mogę się doczekać :D
Myślę, że w przyszłym
tygodniu powinny dojść do nas zaproszenia i zawiadomienia. Zdecydowaliśmy się
na współpracę z „W cudzysłowie”, których to poleciła mi Dagmara :) Muszę
przyznać, że jak do tej pory jestem bardzo zadowolona! Z ostateczną opinią,
poczekam do czasu, aż będę mogła je ‘pomacać’ i zobaczyć na własne oczy – ale
zapowiada się ekstra.
Obrączki też już mamy
wybrane - poszło nam to całkiem sprawnie :) Przymierzyliśmy około sześć modeli
i zdecydowaliśmy się na lekko ścięte po bokach w żółtym złocie. Ja docelowo
chciałabym nosić obrączkę z pierścionkiem zaręczynowym dlatego wybrałam
szerokość 3,5 mm, za to Szymon zdecydował się na 4,5 mm. Mierzyliśmy obrączki w
salonie, jednak z racji na to, że mamy do przetopienia swoje złoto umówiliśmy
się z jubilerem, który zrobi nam identyczne – wykorzystując nasz surowiec ;)
Przełom roku był dla nas
dość intensywny. Nowy rok, rok, który
okrzyknęliśmy ‘naszym rokiem’ przywitaliśmy już na swoim :)) Cudownie jest
leniuchować na własnej kanapie, pić poranną kawę, nawet sprzątać w gniazdku
jest fajnie – Szymon się śmieje, że niedługo mi minie i dopiero się zacznie
haha :P
Planowanie mieszkania,
wybieranie mebli, paneli, płytek oraz sama przeprowadzka wymagała od nas
sporego zaangażowania i powiem Wam szczerze, że temat ślubu poszedł trochę w
odstawkę. Jednak teraz działamy na całego! :) W ostatnich dniach oprócz rzeczy,
o których mogliście już przeczytać wyżej,
udało nam się załatwić jeszcze kilka drobiazgów. Słoiczki z miodem prawie
gotowe – muszę je jeszcze odpowiednio ozdobić ale czekam za materiałem.
Buszowanie po Aliexpress wciągnęło mnie na całego i teraz tylko czekam aż
poprzychodzą wszystkie dodatki, ozdoby do sali itp.:)
Jak widać małymi krokami
do celu, a droga coraz krótsza i to właśnie ta zmniejszająca się odległość
cieszy najbardziej… :)
Powiem tak, co do firmy W Cudzysłowie, również za poleceniem na blogu Dagmary skorzystałam i jestem bardzo zadowolona. Ślub nasz za około 4, 5 miesiąca. Poszukiwania sukni też już rozpoczęte i spotkała mnie sytuacja podobna do Twojej bo okazuję się, że przymierzyłam suknie, która raczej na zdjęciu nie zwróciłaby mojej uwagi a tu nagle zastanawiam się nad jej kupnem. Ślubny zawrót głowy to już dla mnie czasami o wiele za dużo w Wy w tym wszystkim jeszcze swoje gniazdko urządzacie - szaleni, ale pewnie poranna kawa czy herbata w takim miejscu smakuje najlepiej:)
OdpowiedzUsuńO proszę! widzę u Nas na prawdę wiele wspólnego:) Zdradzisz jaki tym sukienki wybrałaś? :)
Usuń