Hej! Na wstępie chciałabym
Was bardzo, bardzo gorąco przeprosić. Nie było mnie tutaj miesiąc (jak ten czas
leci!) i była to moja najdłuższa przerwa, jak do tej pory. Wszystkiemu winna
jest nasza przeprowadzka, wykańczanie domu i próba odnalezienia się w zupełnie
nowym miejscu. To wszystko pochłonęło nas do tego stopnia, że mój laptop zdążył
pokryć się kurzem. ;) Ale już jestem! I mam nadzieję, że będę już regularnie.
Zanim jednak wrócę do
tematów ślubnych muszę się trochę wygadać na temat tego, co aktualnie się u nas
dzieje. Zresztą nie od dziś, mieszają się tu tematy ślubne i te zupełnie
prywatne.
Jak wiecie, w sylwestra
się przeprowadziliśmy. Wybraliśmy sobie najbardziej przełomową datę i muszę
przyznać, że byłam bardzo podekscytowana rozpoczęciem nowego roku w nowym
miejscu. Niestety zima nie jest ani trochę dobrym czasem na remonty i wszystko
z nimi związane. Już odczuwamy tego skutki, ale mam nadzieję, że wszystkiemu z
czasem zaradzimy.
2017 powitaliśmy więc na
swoim! Zamieniliśmy wynajmowane dwupokojowe mieszkanie na własny dom, a duże
miasto na wieś. I bardzo nam dobrze z tą zamianą. :) Choć prawda jest też
oczywiście taka, że jeszcze się tego nowego miejsca uczymy. A mnie wciąż zaskakuje,
że tutaj ludzie czekając na autobus, rozmawiają ze sobą (ja już za pierwszym
razem dowiedziałam się o tym, co kto studiuje, z czego ma kolokwium lub gdzie
jedzie do pracy ;)).
Tego sylwestra zapamiętamy
na pewno do końca życia. Kubę trzeba było siłą odciągać przed 21.00 od
układania paneli i prosić go, by zmył z siebie ten pył, bo już ledwo go było spod
niego widać. I w zasadzie wszystkie kolejne dni, już nowego roku, upływały nam
bardzo podobnie. A mój mąż gdyby mógł to pewnie całkowicie zrezygnowałby ze
snu. Jak już kiedyś pisałam, całe wykańczanie domu, odbywa się u nas bez żadnej
ekipy remontowej. Możemy na szczęście liczyć na wsparcie i pomoc rodziny, ale
zdecydowaną większość robót mój Kuba robił (i wciąż robi) zupełnie sam.
Szpachlowanie, kładzenie paneli, malowanie ścian, zakładanie gniazdek elektrycznych,
montowanie kuchni razem ze wszystkimi sprzętami, fugowanie, szlifowanie – nic mu
nie straszne. ;) A ja tylko z każdym kolejnym dniem, otwieram coraz szerzej
oczy ze zdziwienia. Jestem z Niego niesamowicie dumna!
Od jakiegoś tygodnia mamy
kuchnię. Nie wiedziałam, że można się w tak krótkim czasie, tak bardzo stęsknić
za zlewem, za przygotowywaniem posiłków na blacie, za posiadaniem wszystkich
potrzebnych rzeczy pod ręką. Przecież ja już się zdążyłam dorobić siniaków na
kolanach, od mycia sterty naczyń w wannie. :D Jest więc kuchnia! I jej
ukończenie było chyba tym momentem, w którym powoli zaczęliśmy łapać oddech.
W domu do zrobienia jest
jeszcze całe mnóstwo rzeczy i podejrzewam, że 2017 będzie na to wszystko za
krótki. ;) Ale teraz już ze spokojem. Staram się też, jak mogę, stopować Kubę,
który tak bardzo chciałby zrobić wszystko na raz. A przecież jest też normalna
praca, mnóstwo innych zobowiązań, no i odpoczywać kiedyś trzeba.
Poza wykańczaniem domu
jest też mnóstwo rzeczy do załatwiania na zewnątrz. Te wszystkie umowy: z
kanalizacją, ze śmieciami, z prądem. Internet, którego wciąż nie mamy. ;) A
dziś nawet, pierwszy raz w życiu, zameldowaliśmy się pod jednym adresem. :D
Powoli, bardzo powoli,
zaczynamy wieść w tym domu zwyczajne życie. Dziś był pierwszy ugotowany tutaj
obiad, w piekarniku właśnie dochodzi ciasto, a na ścianie pojawiły się
pierwsze zdjęcia. Te wszystkie kroki i momenty sprawiają, że możemy nazywać to
miejsce „naszym domem” z coraz większym przekonaniem.
Mam nadzieję, że ten
stopniowy powrót do rzeczywistości, spowoduje też moją bardziej regularną
obecność tutaj. Lubię to miejsce i brakuje mi pisania, gdy nie mam na to czasu.
Jeżeli jakieś wpisy z tematyki remontowo-domowej, szczególnie Was interesują,
to dajcie znać. Bardzo chętnie napiszę na ten temat coś więcej. :) Oczywiście,
jeżeli macie jakieś życzenia, co do wpisów z tematyki ślubnej, to też piszcie!
gratulacje z okazji przeprowadzki :)
OdpowiedzUsuńgratulacje! ja też z narzeczonym planujemy dom :) ale pewnie będziemy go "sami" budować, więc pewnie dłużej zejdzie niż w waszym przypadku. już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPoczątki bywają trudne, ale grunt to dobre nastawienie. Naszym zdaniem jeżeli jest się z ukochaną osobą wszystko staje się prostsze i przyjemniejsze. Tak jak właśnie przeprowadzki. Życzymy samych miłych chwil.
OdpowiedzUsuńGratuluję! I zazdroszczę, bo ja dopiero przeglądam mieszkania na sprzedaz wroclaw a już nie mogę się doczekać, aż z moim narzeczonym zaczniemy urządzać wspólne mieszkanie! Ale mam nadzieję, że szybko nam się uda wybrać miejsce i je wyremontować :)
OdpowiedzUsuń