Od naszego ślubu, za chwilę
miną już trzy miesiące. Zdążyliśmy wrócić do rzeczywistości, oswoiliśmy się z
tą myślą, a ja już nie mylę swojego nazwiska. (W związku z nazwiskiem: czasem
przychodzi do mnie korespondencja jeszcze na stare, a czasem na nowe. U nas mąż
zajmuje się opróżnianiem skrzynki i gdy natrafi na coś zaadresowanego do mnie,
ale na nasze wspólne nazwisko to ten list otwiera. Natomiast gdy przychodzi coś
z panieńskim nazwiskiem zostawia zamknięte. :D)
My już mamy nawet wybrany
prezent na pierwszą rocznicę ślubu od moich rodziców! :D
Toczymy więc sobie ze
spokojem to nasze nudne, codzienne, małżeńskie życie i całkiem dobrze nam się
żyje.:) Dziś więc o tym: Co jest fajnego
po ślubie?
Dla mnie chyba
najfajniejszą rzeczą i największym plusem małżeństwa jest właśnie stanowienie
wspólnej rodziny. Bo to tak jest, że niby nic się nie zmienia, ale zmienia się
wszystko. Jest żona, jest mąż, jest wspólne nazwisko, obrączki na palcach. To
wszystko sprawia, że jest jakoś inaczej, lepiej.
I choć mieszkaliśmy ze
sobą przed ślubem już dłuższy czas, mieliśmy wspólne finanse i wiele lat
związku za sobą – czyli tak faktycznie to wszystko zostało po staremu, to ja i
tak po stokroć wolę stan obecny.
Bo można sobie wcześniej
deklarować miłość milion razy, ale gdy ta najważniejsza osoba robi to
publicznie, przed wszystkimi bliskimi wam ludźmi oraz przed Bogiem (w naszym
przypadku) – to to naprawdę ma znaczenie.
Po ślubie też mam
wrażenie, że jakoś rzadziej się kłócimy i jesteśmy dla siebie bardziej wyrozumiali.
No bo zastanówcie się - jaki jest sens krzyczenia i rzucania talerzami skoro już i
tak przysięgaliście, że dopóki śmierć was nie rozłączy. :D Przed ślubem to ja
jeszcze czasem straszyłam, że wszystko odwołam, ale teraz? Rozwodem póki co się
nie straszymy (choć może się zdarzyło :P).
Fajnie jest też
sprezentować ukochanemu koszulkę „Mąż Niezastąpiony” i widzieć, jak sam chętnie
ją nosi. Oczywiście przy okazji zamówić dla siebie „Żonę Idealną”. ;)
A czasem może wam jeszcze
z tej poślubnej miłości zupełnie odbić i skończycie z tatuażami w tych samych
miejscach.
Miło jest też planować
wieczór panieński i cieszyć się nadchodzącymi ślubami przyjaciół. Patrzeć na to
wszystko już z innej perspektywy.
A najcudowniej jest
planować wspólną przyszłość. Podpisywać pierwsze wspólne umowy i planować
urządzanie domu. Zastanawiać się gdzie postawić umywalkę, a gdzie wcisnąć
zmywarkę. I gdzieś już widzieć oczami wyobraźni, że nie tylko wy będziecie w
tym domu mieszkać (no bo po co wam tyle pokoi ;)).
Miło jest mówić do siebie „żono”,
„mężu”. I powtarzać sobie „Kocham Cię” po ileś razy dziennie – wcale nam się
nie nudzi.
Fajnie jest oglądać po raz
milionowy ślubne zdjęcia i filmy oraz cieszyć się każdym nowym. Wyczekiwać z
ekscytacją ślubnego albumu i przypominać sobie coraz to nowe rzeczy z tego
dnia.
Dobrze jest też spędzić
czasem czas osobno. Spotkać się z koleżankami i wypić wspólnie wino. Pośmiać się
i pogadać w całkiem babskim gronie. Wstać o 4.50 by otworzyć mu drzwi, gdy
wraca z wieczoru kawalerskiego. A potem rano prawie spóźnić się do pracy, bo
przecież nie widzieliście się tyle czasu i macie sobie tyle do powiedzenia.
Miło jest widzieć, że wasi
bliscy też się cieszą razem z wami. Że zachwycają się zdjęciami, czekają na
więcej i kibicują w waszych planach na przyszłość.
Fajnie jest żyć jeszcze
tym ślubem, ale nie musieć już go planować. Nie mieć niekończącej się listy
rzeczy do załatwienia i pełnej skrzynki maili.
Dobrze jest wsiąść wcześnie
rano w samochód i pojechać na trzy dni nad nasze morze. I nawet w deszczu
założyć kurtkę i pójść na wspólny spacer.
A najlepiej czuć, że się
dokonało właściwego wyboru. Tego najbardziej właściwego. I planując wspólny
kredyt na trzydzieści lat, nie zastanawiać się czy się nie rozejdziecie do tego
czasu (ja się jedynie zastanawiam czy dożyjemy ;)).
I aż samemu nie móc uwierzyć,
że przecież jeszcze chwilę temu mieliście naście lat i pierwszy raz się
pocałowaliście na plaży.
Bajkowe Śluby |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz