Tak, ja wiem, naprawdę
wiem, że to jest blog ślubny. I że tu powinno być o ślubach. I cały ostatni
tydzień myślałam o czym (ślubnym!) napisać, ale… co poradzę, że w tym momencie
myślę tylko i wyłącznie o naszym domu i remoncie. Nie potrafię w tej chwili
stworzyć czegoś na inny temat i musicie mi to wybaczyć, albo po prostu wrócić
tu za jakiś, może miesiąc. :P
W tę sobotę rozpoczęliśmy
oficjalnie remont naszego domu. Domu, w którym w tym momencie nie ma zbyt wiele
poza betonem. ;) Domu, do którego mamy zamiar się w ostatni dzień tego roku
wprowadzić (Jest! Choć raz nie trzeba się zastanawiać co robimy w Sylwestra
:D). Co więcej, nie mamy żadnej ekipy remontowej. Jestem ja, jest mój mąż
(który każdego dnia zadziwia mnie co raz bardziej swoimi umiejętnościami) oraz
jest chętna do pomocy rodzina. I właśnie w takich momentach znów przekonujemy
się na ilu ludzi możemy liczyć – na wielu! Zawsze będę wdzięczna za naszych bliskich.
Poza tym jest jeszcze zima
na całego, święta za pasem i takie tam. Jednym słowem – cudowny czas na
remontowanie! Skąd ten pośpiech? Jak nie wiadomo o co chodzi to… wiadomo. ;)
Nie chcemy dłużej płacić za wynajem, bo wolimy tą gotówkę przeznaczyć właśnie
na cele remontowe. Ustaliliśmy więc wspólnie, że zrobimy minimum niezbędne do
zamieszkania i się czym prędzej wprowadzimy. Całą resztą będziemy się zajmować
na spokojnie, będąc już na miejscu.
Wszystko byłoby prostsze gdybyśmy
mieli teraz 20 stopni i świecące słońce. Dom by się ogrzał, tynki by schły, a
my nie martwilibyśmy się opóźnieniem podłączenia gazu. Ile to ja razy
wypowiedziałam już zdanie: „Gdyby teraz była wiosna!”. Ale mamy grudzień,
grudzień który coś czuję zapamiętamy na zawsze. I jedyne co nas może uratować
to solidna dawka pozytywnego nastawienia. I póki co, chyba dzięki niemu, dajemy
całkiem nieźle radę.
A w związku naprawdę
fajnie, zrobić czasem coś zupełnie nowego, coś czego nigdy wcześniej razem nie
robiliście. I remont waszego domu jest ku temu idealną okazją.
Kupujemy więc listwy,
śrubki, płyty gipsowe i masę innych rzeczy, których nazw nawet nie znam.
Wybieramy panele, farby, płytki. Zapalamy pierwsze żarówki, parzymy pierwsze
herbaty, gruntujemy ściany, a ja śpiewam na cały głos razem z Agnieszką
Chylińską. Zaczynamy nawet myśleć w co się spakować i jak się przeprowadzić. Wciąż
też próbujemy wygrać w totka i zastanawiamy się co zrobimy z dwudziestoma
milionami. Gdzieś po drodze toniemy też
w błocie, bo w końcu przeprowadzamy się na wieś (a ja wciąż nie dorobiłam się
kaloszy :P). Jest fajnie, jest dobrze. Jest też męcząco, brakuje czasu, bo
praca, bo studia, bo święta, bo kilometry w jedną i w drugą stronę. Ale warto,
na pewno warto, a satysfakcja wiem, że będzie rosnąć z każdym dniem.
Grudzień ogłaszamy więc
oficjalnie miesiącem remontowym i chyba najbardziej intensywnym w całej naszej
wspólnej historii. Przygotowania do ślubu to pikuś w porównaniu z tym. :P Ale
przecież damy radę!
Żałuję tylko trochę, że
nie jestem w stanie myśleć i zajmować się wszystkim jednocześnie. Grudzień był
u mnie zawsze czasem podsumowań, noworocznych postanowień itd. Lubię zamknąć
stary rok i otworzyć nowy z określonymi celami. A w tym momencie ciężko
skoncentrować się na czymkolwiek innym. Dobrze, że jest rodzina, bo
przynajmniej jest szansa, że nie przegapimy chociaż świąt. :P
Nie zmienia to jednak
faktu, że czekam na 2017 z otwartymi rękami. Ten rok był dla nas piękny i
bogaty w zmiany. Ślub, kupno domu i całe mnóstwo innych, mniejszych rzeczy. Oczywiście,
były też momenty smutne i mniejsze lub większe porażki. Ale na nich nie
zamierzam się dłużej koncentrować. Jestem bardzo ciekawa co przyniesie nam
kolejny rok. Ale dobra! Zrobiło się tu
bardzo noworocznie, a przecież jeszcze cały grudzień! Cały remont! :P Ktoś zna
jakieś sposoby na wydłużenie doby?
W tym miesiącu wpisów
będzie pewnie mniej. Choć postaram się, bo to dla mnie samej cudowna pamiątka!
Będą one jednak raczej zupełnie nieślubne. Dajcie mi też oczywiście znać czy
jesteście w ogóle chętni o tych naszych remontowo-przeprowadzkowych zmaganiach
słuchać. Obiecuję jednak, że jak już wprowadzimy się na swoje to wrócę na
właściwe tory. O ile w ogóle będziemy mieli Internet :P
Ale choć jeden wpis ślubny
pojawi się na pewno. Mowa tu o Karolinie, której już za 10 dni wybije TYLKO
pięć miesięcy do ślubu! Miałyśmy okazję w tym tygodniu wspólnie szukać sukni
ślubnej. Ale o tym przeczytacie więcej już 12 grudnia. :)
O tak! Remont domu/mieszkania to świetna okazja do bycia razem i robienia czegoś wspolnie :) u nas remont mieszkania, przeprowadzka i slubne przygotowania zbiegly sie w jednym momencie :) ale udalo sie! I Wam tez sie uda!:)
OdpowiedzUsuńMusi się udać! :))
Usuń