poniedziałek, 27 czerwca 2016

Nasz ślub w punktach



Od naszego wielkiego dnia minął już ponad miesiąc i chyba pora by go na tym blogu pokrótce zrelacjonować. Kilka dni po ślubie sama dla siebie (i dla kilku zainteresowanych osób;)) spisałam najważniejsze wspomnienia i emocje z tego dnia, po to by po czasie móc do nich wracać i na nowo je sobie przypominać. Pamięć niestety jest zawodna, a wspomnienia z czasem blakną. Polecam więc każdej Pannie Młodej, właśnie na świeżo po ślubie zanotować te najbardziej dla nas wartościowe momenty. 
 
Dziś, może nieco krócej niż w moich prywatnych zapiskach – nasz ślub i wesele w kilku punktach.

  • Jestem osobą bardzo emocjonującą się i przeżywającą różne wydarzenia. Niesamowicie łatwo się też wzruszam. Znając siebie byłam więc przekonana, że w dzień ślubu będę się bardzo denerwować i popłaczę się kilka razy. Nic takiego się nie stało! Pamiętam jak jeszcze dzień przed czekałam, kiedy w końcu zacznę się denerwować. :P Od rana w dzień ślubu byłam wręcz ekstremalnie spokojna, bawiłam się z siostrzenicą, czytałam bajki i wcale, ale to wcale nie czułam, że dziś wychodzę za mąż. Na przysiędze też się nie popłakałam i nawet chyba nie załamał mi się głos. To co głównie czułam tego dnia to wielka radość, miłość i pewność, ale na pewno nie zdenerwowanie.
  • Ten dzień w ogóle okazał się dużo łatwiejszy niż sobie wyobrażałam. :) Nie było stresu w kościele, nie było zdenerwowania przed pierwszym tańcem itd. Nie przejmowałam się też rzeczami, które nie wyszły, a kilka ich było. 
  • Nic bym w tym dniu nie zmieniła. I choć oprawa muzyczna w kościele miała być inna i choć nie planowałam tańczenia pół wesela na boso w za długiej sukni – to i tak dla mnie (myślę, że dla nas) było idealnie. Ten dzień nie dość, że był prostszy to był też piękniejszy niż cokolwiek co wcześniej próbowałam sobie wyobrazić.
  • Nie mogliśmy wybrać lepszych usługodawców. O tym chyba napiszę osobny wpis, bo wszyscy spisali się na medal i to też w dużej mierze dzięki nim ten dzień wyglądał tak, a nie inaczej. 
  • Byłam zakochana w całej oprawie florystycznej tego dnia (Inna Studio-polecam z całego serca). Pamiętam, że jak tylko zobaczyłam rano mój bukiet oraz półwianek to już wiedziałam, że zupełnie o nic (jeżeli chodzi o dekoracje i kwiaty) nie muszę się martwić.
  • Bajkowe Śluby
    Bajkowe Śluby
    Bajkowe Śluby

  • Świadkami byli nasi najlepsi przyjaciele i to też był strzał w dziesiątkę. Bardzo nam pomogli w różnych kwestiach organizacyjnych tego dnia.
  • Podziękowania dla rodziców odbyły się bez żadnej piosenki i wspólnego tańca. Wręczyliśmy nasze zdjęcia z sesji narzeczeńskiej, wydrukowane w większym formacie i oprawione. Mąż powiedział kilka słów podziękowania, ja próbowałam też, ale to był jedyny moment kiedy się wzruszyłam i nie dałam rady dokończyć zdania. ;) 
  • Podziękowania dla gości mieliśmy w formie małych, szklanych fiolek z herbatą i karteczką z podziękowaniem. Papeteria od W cudzysłowie.
  • Bajkowe Śluby
  • Fotobudka połączona z księgą gości spisała się rewelacyjnie i mamy świetną pamiątkę.
  • Słodki stół i tort od Moje Słodkości Cafe też na szóstkę! Ja naprawdę muszę napisać wpis o usługodawcach. :P
  • Bajkowe Śluby
    Bajkowe Śluby
  • Mieliśmy dwa pierwsze tańce, bo po pierwszym okazało się, że moi rodzice nie byli na nim obecni. :P Po dobrych kilku godzinach wesela, moja mama więc poprosiła DJ-a o drugi, pierwszy taniec. ;) 
  •  Najlepszym momentem z całego tego dnia był moment, kiedy mój przyszły mąż zobaczył mnie po raz pierwszy. Nie spodziewałam się aż takiej reakcji i takiego wzruszenia z jego strony. Ja się wręcz zastanawiałam czy aby na pewno mu się spodoba moja suknia, moja fryzura itd. Jestem niesamowicie wdzięczna, że udało nam się ten moment dla nas zorganizować choć musieliśmy w tym celu wyrzucić trochę ludzi z mieszkania. :P 
  • Bajkowe Śluby
    Bajkowe Śluby
  • Gdzieś koło godziny 23.00 mieliśmy zorganizowane zapalenie na dworze zimnych ogni i też, mimo obaw, wyszło to rewelacyjnie. Z tego wychodzą cudowne zdjęcia! 
  • Pan Młody w drodze po mnie pojechał ze świadkiem na lody do McDonalda. :P A na oczepinach był nawet wyciągnięty z jego garnituru paragon to potwierdzający. ;P
  • Zdecydowaliśmy się na DJ-a zamiast zespołu i ani trochę tej decyzji nie żałujemy.
  • Jadąc do kościoła zatrzymaliśmy się gdzieś na poboczu, bo zależało mi żeby nie dojechać zbyt wcześnie tylko od razu rozpocząć ceremonię. W tym czasie minęło nas kilka samochodów naszych gości i wszyscy na nas patrzyli i trąbili. :P 
  • W kościele widziałam tylko mojego męża. Nie mam pojęcia, jakie w nim były dekoracje ani kto, gdzie siedział. Czułam się jakbyśmy byli tam tylko my i ksiądz. Rozczuliła mnie moja siostrzenica, która w pewnym momencie wołała kilka razy, na cały głos: „Daga!”. Siostra potem opowiadała, że musieli ją przytrzymywać żeby do mnie nie pobiegła. Ale to było bardzo kochane. :) 
  • Wszelkimi płatnościami, którymi trzeba było się zająć tego dnia (dj, oprawa muzyczna w kościele, samochód itd.) zajęła się siostra mojego męża. My dzień wcześniej przygotowaliśmy tylko odpowiednie koperty. 
  • Koło 23.00 przyjechały z życzeniami i prezentem moje koleżanki z pracy, które pracowały tego dnia do 22.00. One wcześniej się zapowiadały, że przyjadą, ale i tak gdy to się rzeczywiście stało to byłam niesamowicie zaskoczona i ucieszona. Takie niespodzianki cieszą ogromnie! 
  • Zapomniałam wziąć jakiekolwiek buty na przebranie, a nogi spuchły mi tak bardzo, że już koło północy musiałam buty zdjąć. Tańczyłam na boso, a po weselu moje nogi i suknia wyglądały jakbym wróciła z pracy w kopalni. ;) Butów nie dałam nawet rady założyć, by przejść do naszego pokoju, a wymagało to wyjścia na dwór. Mąż chwilę niósł mnie więc na rękach, ale potem było mu za ciężko i przerzucił mnie sobie przez ramię. Tak właśnie wróciłam z własnego wesela. :D 
  • Wesele trwało jakoś do czwartej rano i wszyscy nasi przyjaciele wytrzymali z nami do końca na parkiecie. :) Potem jeszcze chwilę siedzieliśmy przy stole, gdy sala już zaczynała być sprzątana. 
  • W naszym apartamencie było jacuzzi i choć ledwo stałam na nogach to dałam się mężowi tam jeszcze rano zaciągnąć. ;) Spaliśmy po weselu chyba jakieś dwie godziny. 
  • Na drugi dzień mieliśmy bardzo kameralne poprawiny, zorganizowane w ogrodzie u rodziców męża.

Jeżeli jesteście zainteresowani czymś jeszcze, związanym z tym dniem, to pytajcie śmiało. :) Ja chyba bym mogła całą książkę napisać. :P

Bajkowe Śluby
Napis LOVE - Inna Studio

wtorek, 21 czerwca 2016

Miesiąc po ślubie



Minęło, nie wiadomo kiedy ani nie wiadomo gdzie. Dziś oficjalnie kończy się nasz „miodowy miesiąc”. A ja sobie ostatnio wszystko nim tłumaczyłam. Że bałagan w mieszkaniu? Przecież po ślubie jesteśmy. ;) Że pranie nie zrobione? Miesiąc miodowy! A tu trach! I trzeba wracać na ziemię. :P

Co prawda nasze urlopy już dawno, dawno się skończyły, a w podróży poślubnej żadnej nie byliśmy. Ale człowiek chodzi jeszcze ciut nad ziemią po takich wydarzeniach. ;) W mieszkaniu stoi pełno ślubnych kartek z życzeniami, na lodówce wiszą ślubne zdjęcia, a w zamrażarce znajdzie się nawet jeszcze jakieś weselne jedzenie. :P Do obrączki przyzwyczaiłam się już na tyle, że mogę bez problemu wyjść z domu bez pierścionka zaręczynowego, ale bez niej się nie ruszę. Nie ma też dnia bym nie przeglądała naszych ślubnych zdjęć czy filmów, które dostaliśmy od naszych przyjaciół oraz od fotografów. 

Co się zmieniło od ślubu? „Mężujemy” i „żonujemy” sobie na każdym kroku. Sprawiliśmy sobie nawet odpowiednie koszulki („żona idealna” oraz „mąż niezastąpiony”). A gdy już wasz mąż ubierze taką koszulkę to pamiętajcie, że możecie od niego wymagać nieco więcej - w końcu jest „niezastąpiony”. ;) Jesteśmy też dla siebie chyba bardziej wyrozumiali – nie zaliczyliśmy jeszcze ANI JEDNEJ małżeńskiej kłótni. :P A ogółem czasem nam się zdarza. ;) Zmieniła się na pewno świadomość. Świadomość, że ma się męża, a nie „tylko narzeczonego”. Słowa „narzeczony” jakoś w ogóle nie lubiłam używać i rzadko mi się zdarzało, za to „mąż” brzmi dumnie. (Ja sobie oczywiście trochę żartuje. ;))

Tak na poważnie, to nie będę się tu dużo rozwodzić nad tym co się zmienia po ślubie, bo chyba zdecydowanie za krótki czas nam minął, by to stwierdzić. W każdym razie u nas wciąż dość sielankowo i na chwilę obecną bardzo, bardzo instytucję małżeństwa polecam. :P 

Powoli przyzwyczajam się do nowego nazwiska i już zdecydowanie rzadziej, zdarza mi się podpisać panieńskim niż w pierwszych dniach. Dostaliśmy już nawet dwa ślubne zaproszenia na jedno nazwisko. :P Na pierwszy ślub idziemy już w ten piątek, a czekają nas w tym roku jeszcze dwa kolejne. I super, chętnie pobawię się na weselach, bo nasze tak szybko minęło. :D

Wymieniłam już dowód osobisty, zmieniłam dane w banku, złożyłam oświadczenie o zmianie nazwiska w pracy oraz czekam za nowym paszportem. Swoją drogą, Pani w urzędzie poproszona o wniosek na dowód, powiedziała do mnie: „Pierwszy dowód, tak?”. Więc chyba wciąż wyglądam na osiemnastkę, nic mnie to małżeństwo nie postarzyło. :P 

W tym miesiącu odbył się też nasz ślubny plener, który dostarczył nam masy śmiechu i przepięknych zdjęć (widzieliśmy dopiero kilka, ale wiem, że wszystkie będą przepiękne :P). Pojechaliśmy z naszymi fotografami aż pod Karpacz, ale zdecydowanie było warto. :) Za to jak po tej sesji włożyłam moją brudną, wilgotną suknię ślubną do bagażnika, tak wciąż w tym bagażniku jeździ. :P Pora i tym się zająć.

Podsumowując-jesteśmy razem już od ośmiu lat (stukną nam w przyszłym miesiącu!), ale teraz jest zdecydowanie chyba jednej z fajniejszych naszych okresów. Dobrze mieć tę świadomość, że jest się rodziną, że przysięgało się sobie, że aż do śmierci. Mam nadzieję, że przez całe życie będziemy robić wszystko, by tej przysięgi dotrzymać. Praca, pieniądze, każdy inny sukces – to wszystko jest ważne i potrzebne. Ale dla mnie zawsze priorytetem było stworzenie szczęśliwej, kochającej się rodziny i chyba nic innego nie ma dla mnie takiej wartości. I jeżeli tylko mamy siebie i jesteśmy dla siebie numerem jeden to wiem, że cała reszta będzie dobrze. Moim największym życiowym osiągnięciem i moją dumą jest właśnie ta nasza relacja. Na tę pierwszą, ślubną miesięcznice życzę nam dużo miłości, wzajemnego zrozumienia i bycia dla siebie oparciem. Niech po prostu będzie tak, jak jest i oby dane nam było przeżyć tak, jak najwięcej wspólnych lat. 

Bajkowe Śluby

czwartek, 16 czerwca 2016

Męskim okiem



Ślub to nie tylko wielki dzień dla panien młodych. To również czas, w którym to pan młody powinien czuć się wyjątkowo (mimo, że występuje raczej w cieniu swojej przyszłej żony). Jednak by to osiągnąć potrzeba trochę zaangażowania w organizację ślubu i wesela, co mam wrażenie nie jest takie popularne wśród przyszłych mężów.

Dla mnie wielką pomocą okazał się mój charakter. Nie lubię pozostawiać nic przypadkowi i mimo pełnego zaufania do mojej żony, naturalnym dla mnie było, że będę aktywnie uczestniczył we wszystkim, co związane z naszym ślubem. Oczywiście zdarzały się pewne wyjątki, jak wybór sukni ślubnej, którą zobaczyłem pierwszy raz, gdy przyjechałem po wtedy jeszcze narzeczoną do kościoła. Większość spraw załatwialiśmy jednak wspólnie, choć były i takie rzeczy, które wziąłem tylko na siebie, ale o tym później.

Wydaje mi się, że uczestniczenie w „projekcie ślub” to nie tylko obowiązek pana młodego, ale też świetna okazja do poznania narzeczonej jeszcze bardziej. W końcu podejmujecie pierwsze wspólne, ważne decyzje, więc mogą ujawnić się wtedy różnice poglądów. My mieliśmy to szczęście, że wizję tego dnia mieliśmy podobną  i nie było wielkich rozbieżności przy wyborze poszczególnych elementów. Jedynym zgrzytem okazały się obrączki, przy których selekcji byłem trochę uparty, ale ostatecznie doszliśmy do porozumienia, więc obyło się bez awantur. :) W tym miejscu wypadałoby podziękować mojej żonie za cierpliwość. :) 

Kolejną dla mnie istotną sprawą była sama chęć sprawienia radości drugiej osobie. Domyślam się, że panny młode organizujące ślub w pojedynkę nie są do końca z tego faktu zadowolone. Po tych prawie dwóch latach przygotowań wiem, jaki ogrom pracy jest potrzebny, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik, więc Panowie – nie zostawiajcie z tym swoich kobiet samych! Uwierzcie, że jest wiele plusów z tego wynikających. Uśmiech waszej wybranki to tylko jeden z nich.

A jeśli już o plusach mowa, to z pewnością większość mężczyzn zawsze marzyła o supersamochodzie. Ślub to doskonały moment, żeby choć na chwilę te marzenie spełnić. Na rynku jest wiele firm zajmujących się wynajmem aut, tych sportowych i tych zabytkowych. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja nigdy nie chciałem jechać do ślubu z szoferem (w końcu po co się denerwować w tym dniu, że ktoś jeździ gorzej od was? ;p), dlatego też wybraliśmy samochód dwuosobowy, gdzie to ja siedziałem za kierownicą. Miło jest jechać przez miasto, wiedząc że wzbudza się niemałe zainteresowanie. Być może nie jest to idealna opcja dla nerwowych panów młodych, ale na szczęście ja do nich nie należałem i jazda sprawiała mi samą przyjemność. Innym problemem może okazać się wasza chęć zobaczenia się dopiero przed ołtarzem, ale i na to na pewno znajdzie się rada.

Wróćmy do tego, czym postanowiłem zająć się sam. Były to głównie elementy drewniane, jakie postanowiliśmy wykorzystać: tablica z ważnymi datami, skrzynki na wina i książki, pojemniki na telegramy i ankiety oraz drogowskaz. Z tym ostatnim miałem chyba najwięcej pracy, gdyż oprócz samego wykonania, w dniu ślubu transportowałem go w pobliże sali weselnej, a wcześniej byłem napełnić helem balony, które do niego przytwierdziłem. Z perspektywy czasu stwierdzam dwie rzeczy. Warto do takich prac w ten dzień oddelegować kogoś innego i nigdy, ale to nigdy nie zostawiajcie balonów z helem przez pół dnia bez nadzoru. Zawsze znajdą się jakieś dzieciaki, które je ukradną. Smutne, bo efekt nie był już ten sam. Oprócz wyżej wymienionych dobierałem też dodatki do swojego stroju, ale o tym innym razem.

A teraz mała nieślubna porada: skrzynki, które wykorzystaliśmy na wina, złożone jedna na drugiej, świetnie sprawdzają się jako regał na alkohol w naszym mieszkaniu, także zyskały nową funkcję. Można z nich także wykonać inne ciekawe meble, które teraz są na czasie.

Podsumowując, jeszcze raz zachęcam wszystkich panów do zaangażowania się w sprawy organizacyjne. Ślub to też nasz dzień, więc sprawmy, żeby stał się jednym z najlepszych wspomnień w naszym życiu!


wtorek, 14 czerwca 2016

Harmonogram przygotowań ślubnych



W Internecie znajdziecie całą masę najróżniejszych harmonogramów przygotowań ślubnych. Wszystkie dosyć do siebie podobne, a jednak inne. Ja w trakcie naszych przygotowań drukowałam w różnych momentach, różne ich wersje, a ostatecznie i tak szliśmy własnym tempem. Wiem jednak, że harmonogram przydatny jest choćby do tego, by o niczym nie zapomnieć. Czas realizacji naprawdę może być w każdym przypadku inny i pewne rzeczy można zorganizować zarówno na rok przed ślubem, jak i na dwa miesiące przed. Wszystko zależy od regionu, w którym planujemy wesele, od miesiąca i od tego na których usługodawcach nam najbardziej zależy.

Dzisiaj postaram się wam przedstawić plan przygotowań, którym mniej więcej kierowaliśmy się my – z zastrzeżeniem, że naprawdę w każdym przypadku sprawdzi się trochę inne tempo załatwiania poszczególnych rzeczy.

My zaczęliśmy od ustalenia daty, bo interesowała nas bardzo konkretna. Często jednak można wybrać np. tylko miesiąc i pokierować się wolnymi terminami sali, która nas interesuje. Warto też na początku określić budżet jaki możemy przeznaczyć na to wydarzenie. Tworzyłam w Excelu tabelę ze wszystkimi naszymi ślubnymi wydatkami (zrealizowanymi oraz planowanymi). Nie zapisując tego, bardzo łatwo wydać dużo więcej pieniędzy. A ja na końcu już rezygnowałam z wielu drobiazgów, mając świadomość jaka kwota w tej tabelce widnieje. :P Dobrze też określić orientacyjną liczbę gości, ponieważ jest to istotne przy wyborze sali. Na końcu powinniśmy też pomyśleć o motywie/stylistyce, która nas interesuje – to znów będzie nam potrzebne przy szukaniu odpowiedniego miejsca.
  •  1,5 roku przed
- sala – oglądaliśmy naszą salę jakieś niecałe dwa lata przed terminem ślubu. Nawet nie myśleliśmy jeszcze wtedy o tym, by dokonywać rezerwacji. Ale okazało się, że dwa terminy majowe są już zajęte więc zdecydowaliśmy się od razu.
- fotograf – mi od początku zależało tylko na jednych fotografach, mąż bardziej marudził i musiał poznać więcej ofert. :P Umowę (z tymi, na których mi zależało ;)) podpisywaliśmy ponad półtora roku przed ślubem.
- kamerzysta -  zdjęcia uwielbiam, natomiast fanką filmów ślubnych nie jestem. Gdyby nasz budżet był bez granic to pewnie zainwestowalibyśmy w jakiegoś świetnego kamerzystę, ale tak nie było. ;) Od początku więc zdecydowaliśmy się zrezygnować z filmowania, ale postawić za to na fotografów z najwyższej półki
- dj/zespół – tu sprawa ma się podobnie jak z filmowaniem. Jeżeli mielibyśmy mieć zespół to taki naprawdę świetny, na który znów nasz budżet nie pozwalał. Postawiliśmy więc na świetnego DJ-a (mimo, że nigdy wcześniej nie byliśmy na weselu z DJ-em). To była dobra decyzja :)
  •  12 miesięcy przed
- zarezerwować datę i godzinę w Kościele - my mieliśmy możliwość zrobić to drogą mailową, ale najczęściej wymaga to jednak osobistej wizyty w kościele
  •    8 miesięcy przed ślubem
- rozpocząć poszukiwania sukni ślubnej – u mnie poszło dość sprawnie, bo odwiedziłam tylko dwa salony i przymierzyłam raptem kilka sukni. Jeżeli jesteście bardziej niezdecydowane to warto poszukiwania zacząć wcześniej.
  •  6 miesięcy przed
-  przygotować listę gości i zamówić zaproszenia
- wybrać świadków – moja świadkowa była wybrana już od samych zaręczyn albo i jeszcze wcześniej :P Jeżeli chcecie by świadkowie brali czynny udział w przygotowaniach to oczywiście im szybciej ich poprosicie tym lepiej. Mąż prosił swojego świadka mniej więcej pół roku przed ślubem.
- zamówić oprawę muzycznej ceremonii
- zamówić wybrane atrakcje weselne (fotobudka/drink bar/pokaz sztucznych ogni)
- rozpocząć nauki przedmałżeńskie oraz spotkania w poradni rodzinnej
- zarezerwować wizażystkę oraz fryzjerkę
- zarezerwować florystki/dekoratorki - ustalić wizję dekoracji
  •    5 miesięcy przed
- kupić alkohol oraz napoje (jeżeli nie są w cenie)można to ze spokojem zrobić i miesiąc przed ślubem ;) My po prostu trafiliśmy na okazję. We własnym zakresie musieliśmy kupić tylko wódkę, ponieważ napoje bezalkoholowe i wina braliśmy od sali.
- zarezerwować transport i noclegi dla gości – transportu nie organizowaliśmy, a noclegi mieliśmy tylko dla garstki osób zarezerwowane na Sali
- zacząć kompletować potrzebne dokumenty – większość zaświadczeń ważna jest 6 miesięcy. W przypadku ślubu konkordatowego potrzebne są papiery z USC, akt chrztu, zaświadczenie o odbytych naukach i poradni oraz zgoda na ślub w innej parafii (jeżeli ma się odbyć w innym kościele).
  • 4 miesiące przed
- zamówić tort/ciasta/słodki stół – wszystko braliśmy z jednego miejsca więc było prościej. Ze spokojem można to też załatwić nieco później 
- zacząć rozdawać zaproszenia - my wyszliśmy z założenia, że lepiej rozdać zaproszenia za wcześnie niż za późno. Chyba na 3 miesiące przed mieliśmy już wszystkie (albo prawie wszystkie) rozdane. Może też dzięki temu praktycznie nikt nam nie odmówił.
- wybrać i zarezerwować samochód
- zamówić obrączki
  •  3 miesiące przed
- spisać protokół przedślubny
- kupić biżuterie, buty, bieliznę i inne dodatki do stroju
  •  2 miesiące przed
- lekcje pierwszego tańca – my zdecydowaliśmy się na 5 indywidualnych lekcji i nauczenie się krótkiego układu
- zapowiedzi
- przymiarki sukni ślubnej
  •  1 miesiąc przed
- sesja narzeczeńska – to już zupełnie opcjonalnie. Można ją zrobić rok wcześniej, a można nie robić w ogóle. ;) Polecam choćby ze względu na możliwość zapoznania się z aparatem oraz fotografami.
- skompletować strój Pana Młodego
- zamówić papeterie weselną (zawieszki/winietki/menu itd.)
- przygotować podziękowania dla gości oraz podziękowania dla rodziców - w zależności od tego co planujecie może być potrzeba, by zająć się tym wcześniej
- próbny makijaż i próbna fryzura 
- kupić różne drobiazgi (pudełko na koperty, elementy dekoracyjne, tablice rejestracyjne, skrzynki na wino itd.)
- zamówić bukiety, butonierki oraz pozostałe kwiaty – my wszystko braliśmy w pakiecie od naszych florystek i mieliśmy załatwione wcześniej (dekoracja sali, dekoracja kościoła, florystyka ślubna). Jednak gdy bukiety zamawiamy osobno to miesiąc przed zazwyczaj wystarczy.
- uzyskać potwierdzenia od gości
- ustal z zespołem/dj-em listy utworów – my tego zupełnie nie robiliśmy, zdaliśmy się na doświadczenie dj-a
- ustal przebieg oczepin
- rozmieścić gości przy stołach
  •  2 tygodnie przed
- wieczór kawalerski i panieński - najczęściej zajmują się tym świadkowie - tak było u nas. My musieliśmy się tylko stawić wyznaczonego dnia, w wyznaczonym miejscu. ;)
- ustalić menu i inne szczegóły na sali
- potwierdzić liczbę gości
  •  1 tydzień przed
- odebrać suknię ślubną – choć ja swoją odbierałam na dwa dni przed ;)
- przygotować harmonogram dnia ślubu i wesela - w rzeczywistości i tak wszystko potoczy się trochę inaczej, ale dobrze mieć wyznaczone przynajmniej orientacyjne ramy czasowe poszczególnych dań czy atrakcji.
- ustalić przebieg ceremonii - my byliśmy u księdza dostarczyć ostatnie brakujące dokumenty, podać dane świadków i ustalić przebieg mszy
  • 1 dzień przed
- manicure
- zawieźć potrzebnych rzeczy na salę – my mieliśmy szczęście, że dzień przed nami nie było żadnego wesela więc mogliśmy sami ułożyć winietki oraz podziękowania
- spowiedź
- przygotować koperty z pieniędzmi - niektórym usługodawcom trzeba zapłacić w dzień ślubu. Dobrze więc przygotować te pieniądze dzień wcześniej i poprosić świadka lub inną bliską osobę o zajęcie się tym na ślubie. 
- przygotować wszystkie potrzebne nazajutrz przedmioty - najlepiej mieć w jednym miejscu suknię ślubną, buty, biżuterię, obrączki itd. Dzięki temu o niczym nie zapomnimy. Ja dzień wcześniej spakowałam też torbę z rzeczami potrzebnymi na drugi dzień po weselu, ponieważ noc poślubną spędzaliśmy w apartamencie na sali. 
- skontaktować się z usługodawcami - przezorny zawsze ubezpieczony więc dla własnego spokoju na dzień lub kilka dni przed warto też się przypomnieć naszym usługodawcom :)

  • dzień ślubu
- wstać z szerokim uśmiechem i z całych sił cieszyć się tym dniem - nie przejmować się jeśli cokolwiek pójdzie niezgodnie z naszym planem. I tak będzie najpiękniej!

Stylemepretty / Amanda Lloyd Photography