Ok, więc były romantyczne
(może długo wyczekiwane) zaręczyny, wielka radość i wzruszenie, ale teraz
emocje opadły i rozpoczyna się… planowanie tego dnia. A Ty zupełnie nie wiesz
jak się za to zabrać. Bez obaw, ja też nie wiedziałam. ;) Nigdy wcześniej nawet
nie brałam udziału w organizacji jakiegokolwiek ślubu i wesela. Żadna z moich
bliskich koleżanek też nie była jeszcze po ślubie, a w całym życiu byłam raptem
na trzech weselach. Ten temat był mi zupełnie obcy.
Od zawsze wiedzieliśmy, że
chcemy zorganizować ten nasz dzień sami, od początku do końca. I przyznaje,
czułam się nieco zagubiona i troszkę też tą organizacją przestraszona. Nie
miałam nawet pojęcia od czego tak naprawdę powinniśmy zacząć. Ale tutaj z
pomocą przyszedł Internet. To właśnie wszelkie ślubne blogi/strony/grupy
pomogły mi bardzo szybko się w tym obcym temacie odnaleźć. Już chwilę po
zaręczynach dołączyłam do ślubnego forum i to chyba tam, tak bardzo wsiąkłam w ślubny
świat. Wszystkim przyszłym pannom młodym z całego serca polecam przyłączenie
się do jakiejkolwiek ślubnej grupy lub forum, bo jest to skarbnica wiedzy i
nieraz też dużo wsparcie. Gdy w jednym miejscu znajdzie się tyle panien młodych
to pomysłom nie ma końca. ;)
Gdy już wiedziałam „z czym
to się je” wzięliśmy się za faktyczne planowanie. Tutaj też wyszła moja
zadaniowa natura. Nie zliczę ile przez ten czas stworzyłam list rzeczy do
zrobienia/kupienia/sprawdzenia. Myślę, że napiszę osobny post z takim
przykładowym harmonogramem gdzie punkt po punkcie będą umieszczone kolejne
etapy przygotowań (choć jest ich już w Internecie pełno). Ja choć korzystałam z
kilku takich harmonogramów to jakoś żadnego z nich sztywno się nie trzymałam.
Załatwialiśmy wszystko kierując się nam odpowiadającym tempem.
Najważniejszym, co
powinniście zrobić na początku, jest ustalenie spójnego motywu/wizji tego dnia.
Możecie to wiedzieć i czuć od razu, a może wam to zająć też trochę więcej
czasu. To jak będzie wyglądać wasze wesele musi być zgodne z waszym poczuciem
estetyki i z tym co wam „w duszy gra”. Ja od samych zaręczyn (albo pewnie i
jeszcze wcześniej) wiedziałam, że na pewno nie założę wielkiej białej sukni, że
nie będę miała welonu (choć próbowano mnie namówić ;)), że nie wyprawię swojego
wesela w ogromnej, pałacowej sali ani nie wypuszczę białych gołębi. ;) I na
szczęście mieliśmy z moim mężem takie same odczucia. A to też jest szalenie
ważne by wasze wyobrażenie tego dnia było podobne. Gdy już ustalicie konwencje i
będziecie się jej trzymać to dalsze planowanie też stanie się prostsze, bo
pewne rzeczy staną się oczywiste. Nie postawicie przecież np. wysokich
kryształowych wazonów w drewnianej sali. Choć czasem takie nieoczywiste
połączenia mogą być ciekawe. :P
Na koniec chciałabym też
napisać o tym żebyście przy planowaniu tego dnia kierowali się przede wszystkim
waszą jego wizją. I tylko waszą. Nie powinno być istotne to jak ten ślub
chcieliby widzieć rodzice/ciocie/znajomi czy ktokolwiek inny. Często widzę (i w
swoim otoczeniu i w Internecie) ile nerwów i niepotrzebnych kłótni potrafi
dostarczyć chęć dogodzenia wszystkim wokół. A nigdy wszystkim nie dogodzicie i
zawsze znajdzie się ktoś kto zrobiłby to inaczej/lepiej (według niego) niż wy. Często
swoje trzy grosze chcą dorzucić bliskie nam osoby, które pragną dla nas jak
najlepiej. To jest jasne przecież, że np. rodzice nie chcą dla nas źle. Ale oni
po prostu mogą mieć inne wyobrażenie tego dnia. A nie zapominajcie, że to jest
WASZ ślub. My od początku za dużo nie mówiliśmy o tym co aktualnie załatwiamy.
Raczej informowaliśmy naszych bliskich o sprawach już dokonanych. ;) Zupełnie
sami wybraliśmy restaurację/fotografów/dja/dekoracje, a suknię ślubną pokazałam mojej mamie tylko
jedną – tę wybraną. Dużo trudniej jest coś skrytykować lub próbować doradzić
inaczej gdy ta rzecz już jest załatwiona, a umowa podpisana. ;)
Okres przygotowań nie jest
łatwy i sprzyja kłótniom oraz nerwom. Ale o ile nie pozwolicie wejść innym wam
na głowę to jest szansa, że pójdzie to u was spokojnie. Nasi rodzice nic nam na
szczęście nie próbowali narzucać, a ja tylko kilka razy na sugestie mojej mamy
odpowiadałam krótko: „To jest nasz ślub.”. I tego się trzymaliśmy.
PS. Chętnie posłucham o
czym chcielibyście na tym blogu poczytać. Sama pomysłów mam pełno, ale może o
czymś istotnym nie pomyślałam. ;)
IntimateWeddings |
Czy sami opłacaliście wszystko? Też chciałam wszystko sama wybrać, ale usłyszałam od rodziców, że ponieważ opłacają część to chcą być decyzyjni. I to mi przeszkadza cieszyć się z czasu przygotowań...
OdpowiedzUsuńW większości tak i to rzeczywiście sporo ułatwia. Od rodziców jednak otrzymaliśmy te pieniądze, w formie prezentu ślubnego więc w efekcie końcowym i tak się znacznie do tego wesela dołożyli.
UsuńNa pewno trudniej jest dyskutować gdy to rodzice opłacają wesele. Rodzice nie chcą na pewno źle, tylko po prostu inaczej. Rozmowa, rozmowa, rozmowa i może uda się dojść do porozumienia. Trzymam kciuki :)
Dużo wcześniej przed ślubem zaczynaliście przygotowania?
OdpowiedzUsuńTe główne rzeczy (fotograf/sala/dj) rezerwowaliśmy ponad półtora roku wcześniej. Reszta już ze spokojem.
UsuńHej. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio pierwszy raz skomentowałam bloga i był to post z twoim wywiadem. Teraz zaczęłam czytać twojego bloga i jest to wręcz niesamowite jak bardzo podobną historię reprezentujemy. :P Ja za wesele chciałam zapłacić sama, bo wiedziałam, że moja mama zawsze wie najlepiej i będzie chciała wywierać presję jeżeli to ona by płaciła. Przez pierwszy rok przygotowań nam się to udawało, ale przy każdym spotkaniu z rodzicami jak zdarta płyta powracał temat pieniędzy. Ostatecznie się poddaliśmy i pozwoliliśmy płacić rodzicom, ale ponieważ zauważyli, że jesteśmy w stanie zorganizować wszystko bez nich, wiedzieli, że nie mogą nam narzucić swojego zdania.
Powodzenia w blogowaniu,
Ja również zaczynam swoją przygodę. ;)
W takim razie Tobie również powodzenia! :)
UsuńU mnie było podobnie, na początku w ogóle nie wiedziałam od czego zacząć, ale bardzo szybko idzie, w marcu się zdecydowaliśmy na ślub, a na wrzesień mamy datę :)
OdpowiedzUsuńPS Ja chętnie poczytałabym o krótkich sukienkach ślubnych i dodatkach do nich :) Bo w internecie jest głośno o sukniach, ale tylko długich, krótkie są niestety pomijane :(
Rzeczywiście krótkie suknie wciąż nie są jeszcze za bardzo popularne, choć chyba i tak bardziej niż jeszcze jakiś czas temu. A Ty już swoją suknię masz wybraną? :)
UsuńSuknię mam wybraną ale mam problem z dobraniem do niej czegoś na kształt bolerka (nie lubię tego słowa:P ) sama sukienka jest zabudowana pod szyję, szale zupełnie do mnie nie przemawiają, koronkowe bolerka nie pasują. Ciężka sprawa, a ślub we wrześniu - czyli z pogodą może być bardzo różnie.
UsuńTeż nie lubię tego słowa! :D Może podesłałabyś mi na maila zdjęcie sukni i spróbowałabym jakoś pomóc? :)
UsuńSama miałam koronkową bluzkę/bolerko, ale rzeczywiście musi to pasować do sukni.