Od naszego wielkiego dnia
minął już ponad miesiąc i chyba pora by go na tym blogu pokrótce zrelacjonować.
Kilka dni po ślubie sama dla siebie (i dla kilku zainteresowanych osób;))
spisałam najważniejsze wspomnienia i emocje z tego dnia, po to by po czasie móc
do nich wracać i na nowo je sobie przypominać. Pamięć niestety jest zawodna, a
wspomnienia z czasem blakną. Polecam więc każdej Pannie Młodej, właśnie na świeżo
po ślubie zanotować te najbardziej dla nas wartościowe momenty.
Dziś, może nieco krócej
niż w moich prywatnych zapiskach – nasz ślub
i wesele w kilku punktach.
- Jestem osobą bardzo emocjonującą się i
przeżywającą różne wydarzenia. Niesamowicie łatwo się też wzruszam. Znając siebie
byłam więc przekonana, że w dzień ślubu będę się bardzo denerwować i popłaczę
się kilka razy. Nic takiego się nie stało! Pamiętam jak jeszcze dzień przed czekałam,
kiedy w końcu zacznę się denerwować. :P Od rana w dzień ślubu byłam wręcz
ekstremalnie spokojna, bawiłam się z siostrzenicą, czytałam bajki i wcale, ale
to wcale nie czułam, że dziś wychodzę za mąż. Na przysiędze też się nie popłakałam
i nawet chyba nie załamał mi się głos. To co głównie czułam tego dnia to wielka
radość, miłość i pewność, ale na pewno nie zdenerwowanie.
- Ten dzień w ogóle okazał się dużo łatwiejszy
niż sobie wyobrażałam. :) Nie było stresu w kościele, nie było zdenerwowania
przed pierwszym tańcem itd. Nie przejmowałam się też rzeczami, które nie
wyszły, a kilka ich było.
- Nic bym w tym dniu nie zmieniła. I choć
oprawa muzyczna w kościele miała być inna i choć nie planowałam tańczenia pół
wesela na boso w za długiej sukni – to i tak dla mnie (myślę, że dla nas) było
idealnie. Ten dzień nie dość, że był prostszy to był też piękniejszy niż
cokolwiek co wcześniej próbowałam sobie wyobrazić.
- Nie mogliśmy wybrać lepszych usługodawców.
O tym chyba napiszę osobny wpis, bo wszyscy spisali się na medal i to też w
dużej mierze dzięki nim ten dzień wyglądał tak, a nie inaczej.
- Byłam zakochana w całej oprawie
florystycznej tego dnia (Inna Studio-polecam z całego serca). Pamiętam, że jak
tylko zobaczyłam rano mój bukiet oraz półwianek to już wiedziałam, że zupełnie o nic (jeżeli
chodzi o dekoracje i kwiaty) nie muszę się martwić.
- Świadkami byli nasi najlepsi przyjaciele i
to też był strzał w dziesiątkę. Bardzo nam pomogli w różnych kwestiach
organizacyjnych tego dnia.
- Podziękowania dla rodziców odbyły się bez
żadnej piosenki i wspólnego tańca. Wręczyliśmy nasze zdjęcia z sesji
narzeczeńskiej, wydrukowane w większym formacie i oprawione. Mąż powiedział
kilka słów podziękowania, ja próbowałam też, ale to był jedyny moment kiedy się
wzruszyłam i nie dałam rady dokończyć zdania. ;)
- Podziękowania dla gości mieliśmy w formie
małych, szklanych fiolek z herbatą i karteczką z podziękowaniem. Papeteria od W cudzysłowie.
- Fotobudka połączona z księgą gości spisała
się rewelacyjnie i mamy świetną pamiątkę.
- Słodki stół i tort od Moje Słodkości Cafe też na szóstkę! Ja
naprawdę muszę napisać wpis o usługodawcach. :P
- Mieliśmy dwa pierwsze tańce, bo po
pierwszym okazało się, że moi rodzice nie byli na nim obecni. :P Po dobrych
kilku godzinach wesela, moja mama więc poprosiła DJ-a o drugi, pierwszy taniec.
;)
- Najlepszym momentem z całego tego dnia był
moment, kiedy mój przyszły mąż zobaczył mnie po raz pierwszy. Nie spodziewałam
się aż takiej reakcji i takiego wzruszenia z jego strony. Ja się wręcz
zastanawiałam czy aby na pewno mu się spodoba moja suknia, moja fryzura itd.
Jestem niesamowicie wdzięczna, że udało nam się ten moment dla nas zorganizować
choć musieliśmy w tym celu wyrzucić trochę ludzi z mieszkania. :P
- Gdzieś koło godziny 23.00 mieliśmy
zorganizowane zapalenie na dworze zimnych ogni i też, mimo obaw, wyszło to
rewelacyjnie. Z tego wychodzą cudowne zdjęcia!
- Pan Młody w drodze po mnie pojechał ze
świadkiem na lody do McDonalda. :P A na oczepinach był nawet wyciągnięty z jego
garnituru paragon to potwierdzający. ;P
- Zdecydowaliśmy się na DJ-a zamiast zespołu
i ani trochę tej decyzji nie żałujemy.
- Jadąc do kościoła zatrzymaliśmy się gdzieś
na poboczu, bo zależało mi żeby nie dojechać zbyt wcześnie tylko od razu
rozpocząć ceremonię. W tym czasie minęło nas kilka samochodów naszych gości i
wszyscy na nas patrzyli i trąbili. :P
- W kościele widziałam tylko mojego męża. Nie
mam pojęcia, jakie w nim były dekoracje ani kto, gdzie siedział. Czułam się
jakbyśmy byli tam tylko my i ksiądz. Rozczuliła mnie moja siostrzenica, która w
pewnym momencie wołała kilka razy, na cały głos: „Daga!”. Siostra potem
opowiadała, że musieli ją przytrzymywać żeby do mnie nie pobiegła. Ale to było
bardzo kochane. :)
- Wszelkimi płatnościami, którymi trzeba było
się zająć tego dnia (dj, oprawa muzyczna w kościele, samochód itd.) zajęła się
siostra mojego męża. My dzień wcześniej przygotowaliśmy tylko odpowiednie
koperty.
- Koło 23.00 przyjechały z życzeniami i
prezentem moje koleżanki z pracy, które pracowały tego dnia do 22.00. One wcześniej
się zapowiadały, że przyjadą, ale i tak gdy to się rzeczywiście stało to byłam
niesamowicie zaskoczona i ucieszona. Takie niespodzianki cieszą ogromnie!
- Zapomniałam wziąć jakiekolwiek buty na
przebranie, a nogi spuchły mi tak bardzo, że już koło północy musiałam buty
zdjąć. Tańczyłam na boso, a po weselu moje nogi i suknia wyglądały jakbym
wróciła z pracy w kopalni. ;) Butów nie dałam nawet rady założyć, by przejść do
naszego pokoju, a wymagało to wyjścia na dwór. Mąż chwilę niósł mnie więc na
rękach, ale potem było mu za ciężko i przerzucił mnie sobie przez ramię. Tak
właśnie wróciłam z własnego wesela. :D
- Wesele trwało jakoś do czwartej rano i
wszyscy nasi przyjaciele wytrzymali z nami do końca na parkiecie. :) Potem
jeszcze chwilę siedzieliśmy przy stole, gdy sala już zaczynała być sprzątana.
- W naszym apartamencie było jacuzzi i choć
ledwo stałam na nogach to dałam się mężowi tam jeszcze rano zaciągnąć. ;)
Spaliśmy po weselu chyba jakieś dwie godziny.
- Na drugi dzień mieliśmy bardzo kameralne
poprawiny, zorganizowane w ogrodzie u rodziców męża.
Jeżeli jesteście zainteresowani czymś jeszcze, związanym z tym dniem, to pytajcie śmiało. :) Ja chyba
bym mogła całą książkę napisać. :P
To naprawdę jesteście Wy na tych zdjęciach?? Wyglądacie przepięknie! Zwłaszcza to ostatnie zdjęcie jest fantastyczne! Wygląda jak wycięte z ekskluzywnego magazynu :)
OdpowiedzUsuńHaha :)) Tak, ja też nie wierzę, że to my. Jak widać wybór fotografów też był najlepszy z możliwych. :)
UsuńDagmara, wlasnie zamawiam papeterie od ''w cudzyslowie'' dzieki Twoim rekomendacjom. Z zaproszen od innej firmy bylismy mocno niezadowoleni zatem reszte zlecam komus sprawdzonemu! dziekuje za wszelkie rady na tym blogu :)
OdpowiedzUsuńO jak miło, że komuś pomogłam! :) W cudzysłowie są najlepsi, my byliśmy bardzo zadowoleni zarówno z papeterii, jak i z całego przebiegu współpracy, kontaktu itd.
UsuńŚwietne są Twoje inspiracje! My już prawie wszystko zamówiliśmy, teraz robię poprawki w sukni i szukam idealnych dodatków do garnituru dla mojego męża! Ostatnio gdzieś w internecie natknęłam się na drewniane zegarki i zastanawiam się czy taki zestaw jeszcze z drewnianą muchą nie byłby idealny :)
OdpowiedzUsuń