Zaręczyliście
się, planujecie ślub, tworzycie waszą jego wizję, a może już nawet od dawna
macie ją w głowach. Doskonale wiecie, jak chcecie by wyglądał ten dzień.
Czujecie co jest bliskie waszym sercom, co wam się marzy i oczami wyobraźni już
to wszystko wyraźnie widzicie. I wtedy się pojawiają – głosy. Głosy rodziców, głosy
cioć, przyjaciół, znajomych lub czasem nawet zupełnie obcych ludzi napotkanych
gdzieś w Internecie. Oni też mają swoją receptę na wasz ślub. Wiedzą jak powinniście
wyglądać, gdzie to przyjęcie powinno się odbyć, wiedzą nawet kogo na nie
zaprosić i na co absolutnie nie wydawać pieniędzy. I się zaczyna… My jedno,
ludzie drugie. Kłótnie, płacze, dylematy. A po co? Dlaczego?
Większość
z tych ludzi, doradza z miłości i troski. Są to ludzie wam bliscy, którzy chcą
dla was jak najlepiej. Tylko to ich „najlepiej” może być po prostu zupełnie
różne niż wasze. I w tym wszystkim nie ma naprawdę niczego złego dopóki porady
zostają poradami, a nie siłą narzucanym zdaniem.
Bo
przecież to miłe, gdy bliscy też się w wasz dzień angażują. Miłe gdy doradzają
i służą własnymi pomysłami. Tylko w tym wszystkim chodzi o to, by ich pomysły
nie stały się naszymi, jeżeli rzeczywiście tego nie chcemy.
Obserwuje
wiele Panien Młodych, którym tak ciężko jest się przeciwstawić właśnie tym
dobrym radom. Niejedna zrezygnuje z zaproszenia swoich przyjaciół, bo przecież
trzeba w to miejsce zaprosić ciocię Krysię. Niejedna nie założy welonu, bo
przecież skoro ma dziecko, to nie wypada. Zrezygnuje z sukni swoich marzeń, bo
mama widzi ją w czym innym. Weźmie ślub kościelny tylko dlatego, że „co ludzie
powiedzą”. A w ogóle to kto to widział wesele bez rosołu albo pójście do ślubu
w trampkach?
Ja
zdaje sobie sprawę, że sytuacja na pewno wygląda trudniej, gdy to rodzice
finansują nam wesele. Niestety argument, że skoro płacą to mają prawo mieć
wpływ na wygląd uroczystości, jest często nie do pobicia. Ale i tu warto
próbować i warto rozmawiać.
Ślub
z założenia bierzemy tylko raz w życiu i wydaje mi się, że jest to
wystarczający powód by zorganizować go od początku do końca, tak jak nam się
marzy. Jestem daleka od głoszenia sloganów o „najpiękniejszym i najważniejszym dniu
w życiu”, bo z całego serca wierzę, że tych najpiękniejszych będzie jeszcze
cała masa. Ale ślub jest na pewno jednym z nich. Jest dniem, w którym
świętujecie waszą miłość. Dniem, w którym bardzo chcecie, by towarzyszyli wam
najbliżsi. Chcecie by razem z wami cieszyli się i radowali. Ale wcale nie
musicie realizować ich własnych marzeń i wizji. I to nigdy nie będzie oznaczać,
że nie liczycie się z ich zdaniem bądź nie darzycie ich uczuciem. To nie ma w
ogóle nic wspólnego. Naprawdę warto poświęcić czas by naszym bliskim to
wytłumaczyć, bo pisząc ten tekst, wcale nie chodzi mi o to byście teraz mówili innym,
że macie ich zdanie w nosie.
Ale
naprawdę nie warto realizować cudzych wizji tylko dla własnego spokoju. Ten
dzień się nie powtórzy i jest wart tego by był jak z bajki – waszej bajki.
Jeżeli tylko marzy się wam, plenerowy ślub, w boho sukni i sandałach to nic nie
stoi na przeszkodzie by to marzenie spełnić. Chcecie zorganizować skromne
przyjęcie dla najbliższych zamiast hucznego wesela? Zróbcie to. Zróbcie
wszystko co tylko przyjdzie wam do głowy (w granicach rozsądku ;)). I tak
naprawdę jedyną osobą, z której zdaniem powinniście się liczyć na równi z
własnym, jest wasz przyszły współmałżonek. To z nim warto dochodzić do
kompromisu i jego wizji nie lekceważyć. Mężczyźni o dziwo też mają swój własny
pomysł na ten dzień. ;) I w relacji między wami nigdy nie powinno się liczyć
zdanie tylko jednej osoby. Ale dobrze, gdy na tych dwóch osobach projekt ślub
się kończy.
Ja
cieszę się ogromnie, że moja mama nie poczuła się mniej szczęśliwa mimo, że nie
założyłam białych butów, tak jakby chciała. W kościele nie zaśpiewał dla nas
chór, a i tak była wzruszona. Na weselu grał dj choć wielu sugerowało zespół.
Nie ubrałam żadnej typowo ślubnej biżuterii choć moja mama bardzo chciała mi ją
kupić. Na obiad nie podaliśmy rosołu tylko dlatego, że sami z mężem go nie lubimy.
I robiąc to wesele, tylko i wyłącznie po swojemu, wszyscy bawili się
wyśmienicie, a my do dziś zbieramy komplementy na jego temat. A dla tych
najbliższych, tego dnia, naprawdę nie ma znaczenia czy założyłaś te buty co
chcieli. Oni przeżyją ten dzień i się nim zachwycą jakkolwiek by nie było. Nie
warto na siłę się starać uszczęśliwić wszystkich wokół, bo to i tak nigdy się
nie uda. Ale na pewno warto próbować uszczęśliwić siebie i tą najbliższą nam
osobę. I zadbać o własne najpiękniejsze wspomnienia.
Bajkowe Śluby |
Niestety czasem tak jest, że nasi rodzice (zwłaszcza mamy) mają inne wyobrażenia niż my, ale jeśli sponsorują nam wesele to niegrzecznie jest się z nimi wykłócać o różne rzeczy. My finansujemy sobie przyjęcie sami, więc wszystko będzie dokładnie tak jak chcemy. Polecam wszystkim taką opcję :)
OdpowiedzUsuń