wtorek, 5 września 2017

Na osiem miesięcy przed... Witam się z Wami! [Agata]

Dziś witam się z Wami i zapraszam na zapoznawczego posta. Kim jestem?  Przyszłą żoną najfajniejszego Rowerzysty na świecie! ;)

Mojego przyszłego męża poznałam już dawno temu (ponad 7 lat temu).  Przez 5 lat utrzymywaliśmy kontakt przez facebook’a. Mniej więcej na bieżąco byliśmy z informacjami co u nas. Odzywaliśmy się czasem częściej, czasem rzadziej, wiecie jak to jest. Parę razy widzieliśmy się na kawie, na wybieraniu prezentu dla mojej chrześniaczki, czy na burgerze. Ale tak najintensywniej zaczęło się dziać w kwietniu 2015. A konkretniej, momentem przełomowym był mój pierwszy Półmaraton Poznański, w którym brałam udział. Jak się spotkaliśmy w kilkutysięcznym tłumie? Nie wiem! Ale zobaczyliśmy się, kiwnęliśmy sobie, wymieniliśmy uśmiechy i pobiegłam dalej. :) Po drodze, będąc ciągle w szoku :D, upuściłam bidon z wodą , a to dla mnie „biegacza” była katastrofa, bo bez wody ani rusz. :P  I tak od sms do sms, od spotkania do spotkania, zaczęliśmy się umawiać, poznawać swoją rodzinę i przyjaciół. :) Spędzać ze sobą wolny czas, wyjeżdżać na wakacje razem, po prostu być razem!

Pewnie zastanawiacie się dlaczego nazywam go Rowerzystą. A to dlatego, że zanim zaczęliśmy się spotykać, Marcin wybrał się z trójką swoich kolegów rowerami nad morze (to było ok.350 km). Dojechali (mniej więcej :P ) cali i zdrowi ;) I właśnie tą historią zaczynałam go przedstawiać rodzinie i przyjaciołom. I tak zostało.  Jest moim Rowerzystą, a ja od lipca tego roku gonie go w wynikach na moim miejskim rowerze. :) Ale bez takich dalekich wypraw oczywiście. :D

Tak nam mija właśnie dwa i pół roku bycia razem. Początki zawsze są fajne, w każdym związku, ale gdy się trafia na mężczyznę z którym chcesz spędzić życie, każdy kolejny dzień, każdy kolejny krok w przyszłość jest fajniejszy! Planowanie wspólnych dni jest tym o czym marzyłam zawsze. :) Nie ma granic moja radość na myśl, ile jeszcze wspólnych chwil nas czeka, decyzji do podjęcia, wyjazdów i po prostu zwykłych wspólnych dni i wieczorów.  Ale o tym nie teraz! :)


Mam na imię Agata i nasz ślub odbędzie się 5 maja 2018. Będzie mi bardzo przyjemnie pisać do Was o naszej przedślubnej historii każdego 5 dnia miesiąca :) Mam nadzieję, że chętnie będziecie czytać i śledzić nasze przygotowania, stresy i radości! A z racji zbliżającej się rocznicy zaręczyn to chętnie w kolejnym poście Wam opisze o naszych włoskich zaręczynach i przygodach burzowych. :) Jesteście ciekawe, jak mój ukochany ochronił mnie przed burzą? Koniecznie bądźcie ze mną 5 października! :)


4 komentarze:

  1. Bardzo nam miło poznać Pani historię. Jesteśmy ciekawi jak będą wyglądały Wasze przygotowania do ślubu. Część młodych par działa spontanicznie, natomiast część ma wszystko zaplanowane i poukładane. Czekamy z niecierpliwością na kolejne posty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło się czyta Pani bloga! ) Aż się łezka w oku kręci, bo przypominają mi się moje przygotowania :) Muszę przyznać, że to jeden z lepiej wspominanych przeze mnie okresów mojego życia :) Zastanawiam się czy nie wziąć pożyczki i nie zafundować sobie powtórnej sesji "poślubnej" :) A muszę przyznać, że oferowane pożyczki są bardzo kuszące :) Trzymam za Was kciuki i życzę dobrej zabawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis! My z narzeczonym właśnie zabieramy się za panowanie i organizowanie. Większość rzeczy mamy już wybranych i zaplanowanych, ale zastanawiamy się jeszcze nad jakąś główną atrakcją. Znajomi polecają nam usługi barmańskie więc poważnie się nad tym zastanawiamy :)

    OdpowiedzUsuń