czwartek, 21 lipca 2016

Małe, wielkie święto - osiem lat razem



Dziś będzie zupełnie nieślubnie. 21 lipca to od paru lat nasze małe, wielkie święto. To właśnie tego dnia osiem lat temu rozpoczęliśmy naszą historię. I dziś z tej okazji będzie trochę o związkach, o relacjach, ale przede wszystkim o nas, bo przecież każda historia jest inna i totalnie wyjątkowa.

Jak to się zaczęło? Lipiec 2008r. i szkolna wycieczka do Grecji. Jechały dwa albo trzy autokary więc cała masa ludzi. Pierwszy raz zobaczyliśmy się na promie i jak się później okazało, obydwoje wpadliśmy sobie w tym samym momencie w oko. Wiecie, taka filmowa miłość od pierwszego wejrzenia. ;) (Mimo, że chodziliśmy do jednej szkoły, wcześniej się w ogóle nie znaliśmy.) Wystarczyło kilka dni, a już byliśmy oficjalnie parą. No, ale tak… Lato, słońce, wakacyjny wyjazd, sami rówieśnicy wokół, naście lat – naprawdę nietrudno się zakochać. Ale gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że ten o to facet zostanie moim mężem, to chyba bym się roześmiała. ;) Po prostu nie myśli się w takich kategoriach mając szesnaście lat.

I mnie samą chyba nigdy nie przestanie zadziwiać to, że nam się udało. Że jesteśmy wciąż tą samą zakochaną w sobie parą nastolatków. Że te wakacje osiem lat temu były nam chyba w gwiazdach zapisane. 

Dla nas osiem lat to kawał czasu, 1/3 mojego życia. Ale doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to tak naprawdę dopiero początek naszej życiowej drogi. I jesteśmy bardzo, bardzo ciekawi co nam przyniosą kolejne wspólne lata.

Przez ten czas, oczywiście, bywało różnie. Bo to nie jest tak, że w życiu jest tylko dobrze. Może jeżeli się przejrzy tablicę na facebooku to można odnieść takie wrażenie, ale przecież w sieci wszyscy mamy idealne życie. Za nami niejedna wspólnie pokonana przeszkoda, niejeden gorszy dzień czy nawet miesiąc. Zdarzają się kłótnie, zdarzają nieporozumienia, zdarzają bardzo złe momenty. Ale jestem z nas niesamowicie dumna, że potrafimy przez to wszystko zawsze przejść. Silniejsi i bogatsi o kolejne doświadczenia. Trzeba wielkiej miłości, cierpliwości i zrozumienia dla drugiego człowieka by czasem w tym wszystkim się nie pogubić i nie poddać. 

Recepta na udany związek? Chyba nie ma jednej uniwersalnej. Wydaję mi się, że każda para sama tworzy własną. Bo gdy się spojrzy z boku, to naprawdę nie ma dwóch takich samych relacji. Ludzie są tak bardzo różni i dobierają się na bardzo różnych zasadach.

Myślę jednak, że kluczem do sukcesu jest to by się zwyczajnie lubić. By poza miłością, była między nami też przyjaźń. I żeby nasz partner był jednocześnie naszym najlepszym przyjacielem. Takim do którego pierwszego zadzwonimy z każdą nowiną. 

Życie to nie komedia romantyczna i więcej w nim codzienności i rutyny niżeli romantycznych pocałunków w deszczu. Czym dla mnie jest miłość? Wspólnymi kolacjami, zjadanymi siedząc pod kocem i oglądając ulubiony serial. Wspólnym myciem zębów i wywieszaniem prania. Spacerami za rękę. Tymi krótkimi smsami. „Kocham Cię” zostawionym na lodówce. Śpiewaniem w samochodzie i w domu. Wspólnym gotowaniem i robieniem zakupów. Zabieraniem w nocy kołdry. Spojrzeniami i gestami. Pewnością. Przytuleniem. Przedrzeźnianiem się i niezgadzaniem się ze sobą. Odmiennym zdaniem. Troską. Wspólnymi wspomnieniami, planami na przyszłość i marzeniami. Tymi chwilami i momentami, które zostają w głowie na zawsze. I nawet kłótniami, bo trzeba kogoś darzyć wielkim uczuciem by w ogóle chcieć się z nim kłócić. Miłość to on czekający w drzwiach, gdy wieczorem wracasz z pracy.

Na kolejne lata życzę nam, jak najwięcej tego co już mamy. Życzę też nam spełnienia marzeń, zarówno tych wspólnych, jak i indywidualnych. By nie zawsze było prosto, bo byłoby nudno. ;) By było dobrze - tak zwyczajnie i codziennie. 

„Spotykamy kogoś na swej drodze, zupełnie przypadkowo, jak przechodnia w parku lub na ulicy, przeważnie darujemy mu tylko spojrzenie, ale nieraz całe życie. Nie wiem, dlaczego tak jest, kto i dlaczego przecina nasze drogi? I dlaczego nagle dwie drogi stają się jedną. Jak to się dzieje, że dwoje dotychczas zupełnie obcych sobie ludzi chcę iść nią razem. Twój ojciec uważał, że to miłość i że nie istnieją przypadkowe spojrzenia.” [J.L.Wiśniewski]

Od tych ośmiu lat, staramy się sobie przy różnych okazjach dawać kartki z życzeniami. Oto nasza kolekcja. :) 
Wiecie, jak fajnie dziś przeczytać (na kartce danej  z okazji kilku miesięcy razem ;)), że "...może nie będziemy ze sobą do końca życia, ale wiem, że chciałbym mieć żonę dokładnie taką, jak Ty".


4 komentarze:

  1. "...może nie będziemy ze sobą do końca życia"... Bo przecież mając naście lat nie wypada napisać inaczej ;)
    Cudownego życia dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając o Was mam Nas przed oczami. Wakacje, biwak pod namiotami, z dnia na dzień coraz bliżej siebie siadaliśmy podczas posiłków, znajdowaliśmy się w czasie wolnym i rozmawialiśmy godzinami, później potajemnie łapaliśmy się za ręce podczas ogniska. To wtedy On pokazał mi Wielki Wóz i do dziś zawsze znajdę go na niebie. Tak już od 11 lat, prawie połowa życia. Były między nami na prawdę trudne chwile, które groziły zawaleniem tego wszystkiego, ale daliśmy radę, bo tak jak piszesz życie to nie zawsze kolorowa sielanka. Sztuka w tym, że jeżeli na kimś nam na prawdę zależy to można pokonać różne trudności i z każdej, nawet najgłupszej kłótni, wyjść silniejszym. Nasza recepta to to, że nigdy nie pójdziemy spać pokłóceni, będziemy tak długo przegadywać temat, aż dojdziemy przynajmniej do częściowego porozumienia i opadną emocje, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro. Twoja definicja miłości jest taka prawdziwa.
    Życzę Wam jeszcze więcej miłości, świetnego i fascynującego życia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna historia :) I świetna recepta, też wyznaję taką zasadę. Dla was również wszystkiego co najlepsze i wspaniałych kolejnych lat razem.

      Usuń