czwartek, 17 listopada 2016

Czego sobie życzę na 25 urodziny?



W taki dzień, jak dziś, muszę sobie pozwolić na wpis leżący daleko, daleko od ślubów. ;) Bo listopad pomimo całej, okropnej szarugi za oknem, przynosi też mi co roku taki jeden dzień, który bardzo lubię (może gdy przekroczę pewną granicę wieku to przestanę :P). Tak, dziś są moje urodziny! I to nie byle jakie, bo dwudzieste piąte. Ćwiartka! Zakładając, że dożyje setki. :D 

Urodziny są zawsze dla mnie pewnym podsumowaniem roku. W zasadzie to ich termin prawie się zbiega z jego końcem, więc to tym bardziej temu sprzyja. Lubię zastanowić się nad tym, co miniony rok mi przyniósł, co ważnego się wydarzyło. A wydarzyło się sporo! Wyszłam za mąż, zmieniłam nazwisko i zostałam po raz drugi ciocią. Dowiedziałam się też znów, jak wielka potrafi być cioteczna miłość. :) Kupiliśmy dom i lada moment szykuje nam się wielka przeprowadzka. Zrobiłam tatuaż (pierwszy, ale nie ostatni ;)). W maju zobaczyłam piękny wschód słońca, a latem nadmorski zachód. Zupełnie przypadkowo zaczęłam opisywać swoje ślubne przygotowania u Niepoprawnej Panny Młodej, co spowodowało, że dziś piszę już trzydziesty drugi post na mojego własnego bloga. Dodatkowo zyskałam niesamowitą Internetową przyjaźń? Sama nie wiem, jak to nazwać, ale jeśli od roku nieprzerwanie ta relacja trwa, to na pewno zasługuje na jakąś odpowiednią nazwę. :) Pierwszy raz w życiu byłam świadkową i zorganizowałam wieczór panieński, po którym Panna Młoda jeszcze w dniu ślubu miała siniaki. :D Sama miałam niezapomniany wieczór (dzień, noc) panieński i najlepszą na świecie świadkową. Swoją drogą, to jest całkiem zabawne, gdy wychodzisz za mąż za swoją licealną miłość, a Twoim świadkiem jest przyjaciółka z gimnazjalnej ławki. Tak, jakby wszystko to o czym mówiło się mając lat 16, rzeczywiście się spełniało. A Ty wciąż w to nie wierzysz. ;) Dowiedziałam się, że nawet My możemy mieć tak piękne zdjęcia, że choć tynki na naszych ścianach dopiero schną, to ja już bym je najchętniej powiesiła. Spełniłam już 69 punktów z mojej listy 100 rzeczy do zrobienia w tym roku – co uważam za bardzo dobry wynik! Poznałam nowych ludzi, a Ci których już darzyłam uczuciem, wciąż są ze mną. Mam masę cudownych wspomnień. 

Czego więc sobie życzę na kolejny rok?

- Jeszcze więcej tego wszystkiego co już mam. :)  Bo mam niesamowicie wiele (i nie mówię tu wcale o pieniądzach na koncie :P). Mówię za to o tym, jak bardzo mi się w życiu poszczęściło. Jak lubię to gdzie jestem i z kim jestem. I jak z każdym kolejny rokiem, dociera do mnie z coraz większą mocą, co tak naprawdę się liczy. 

- Miłości, bo jej nigdy za wiele. Szczęśliwego i dającego satysfakcję małżeństwa. Jestem niesamowicie dumna ze związku, który tworzymy i oby tylko tak dalej. :)

- Zdrowia, bo bez niego nie ma nic. A jeżeli tylko dopiszę to przecież możemy wszystko. 

- Budowania domu, już nie cegłami, ale naszym wspólnym wysiłkiem. Stworzenia miejsca, do którego będziemy chcieli wracać, i w którym będziemy chcieli przebywać nie tylko my. Ciepłego, otwartego, rodzinnego.

- Dużo siły przy czekającym nas remoncie, bo przed nami kawał niełatwej roboty. 

- Pieniędzy, bo głupio jednak mieszkać w gołych ścianach. ;)

- Zmiany pracy, bo chyba na to najwyższa pora.

- Szczęścia, takiego zwyczajnego życiowego, które pozwala znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Czasem mi sprzyja. ;)

- Dużo śmiechu i tych chwil, które chłonie się całym sobą. Tych kiedy zamyka się oczy ze szczęścia. 

- Przyjaźni, tak samo cennej jak miłości. Jest kilka w moim życiu bezcennych relacji. I niech trwają. Niech zawsze będzie te kilka numerów, pod które mogę napisać zawsze i o wszystkim. Parę adresów, gdzie na pewno nie zastanę zamkniętych drzwi. Parę osób, które wiedzą wszystko, nawet jeśli nic nie powiem.

- Wolnego czasu, bo go zawsze za mało. Czasu dla siebie, czasu dla bliskich.

- Tak cudownej rodziny, jaką już mam. Rodziny, która wspiera i popycha do przodu, gdy sam w siebie wątpisz. Która zawsze stanie za Tobą.

- Niekończącego się zachwytu i satysfakcji z tego co mamy. Pysznych kaw o poranku, słońca za oknem, nietuczącej czekolady, dobrych chwil.

- I jeszcze kilku innych rzeczy, o których tutaj nie napiszę, ale mam je w głowie i sercu. I zrobię wszystko by je spełnić. :)

Życzenia, które dziś otrzymuje są bardzo, bardzo trafione. Są rzeczywiście tym o czym na daną chwilę marzę. I jeżeli spełni się choć cząstka z nich, to już będzie przepięknie. 

Kocham moje życie. Głównie dzięki ludziom, których w nim mam. Zmieniłabym w nim jednak wiele i jestem przekonana, że wszystko to się uda zrobić. Niech tylko zdrowie dopiszę, to o nic więcej się nie martwię. :) I z niecierpliwością czekam na to, co nam przyniesie ten rok.

A mój Mąż znów pokazał, że zna mnie jak nikt inny i zrobił najlepszy tort na świecie! Z oreo, bananami i kremem krówkowym! U mnie to zdecydowanie przez żołądek do serca. :D Obiecał też, że na 26 urodziny wyprawi mi mega imprezę więc zapisuje, żeby nie zapomniał. :D
Kupił też dwa opakowania świeczek, bo nie wiadomo czemu pakują je po 24 sztuki. ;)


2 komentarze:

  1. Sto lat w szczesciu Dagmara :) Twoje posty to taka nietuczaca czekolada, dawka pozytywnej energii w szarym listopadzie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz oraz życzenia. :)

      Usuń