piątek, 2 grudnia 2016

Remontowy grudzień



Tak, ja wiem, naprawdę wiem, że to jest blog ślubny. I że tu powinno być o ślubach. I cały ostatni tydzień myślałam o czym (ślubnym!) napisać, ale… co poradzę, że w tym momencie myślę tylko i wyłącznie o naszym domu i remoncie. Nie potrafię w tej chwili stworzyć czegoś na inny temat i musicie mi to wybaczyć, albo po prostu wrócić tu za jakiś, może miesiąc. :P

W tę sobotę rozpoczęliśmy oficjalnie remont naszego domu. Domu, w którym w tym momencie nie ma zbyt wiele poza betonem. ;) Domu, do którego mamy zamiar się w ostatni dzień tego roku wprowadzić (Jest! Choć raz nie trzeba się zastanawiać co robimy w Sylwestra :D). Co więcej, nie mamy żadnej ekipy remontowej. Jestem ja, jest mój mąż (który każdego dnia zadziwia mnie co raz bardziej swoimi umiejętnościami) oraz jest chętna do pomocy rodzina. I właśnie w takich momentach znów przekonujemy się na ilu ludzi możemy liczyć – na wielu! Zawsze będę wdzięczna za naszych bliskich.

Poza tym jest jeszcze zima na całego, święta za pasem i takie tam. Jednym słowem – cudowny czas na remontowanie! Skąd ten pośpiech? Jak nie wiadomo o co chodzi to… wiadomo. ;) Nie chcemy dłużej płacić za wynajem, bo wolimy tą gotówkę przeznaczyć właśnie na cele remontowe. Ustaliliśmy więc wspólnie, że zrobimy minimum niezbędne do zamieszkania i się czym prędzej wprowadzimy. Całą resztą będziemy się zajmować na spokojnie, będąc już na miejscu.
Wszystko byłoby prostsze gdybyśmy mieli teraz 20 stopni i świecące słońce. Dom by się ogrzał, tynki by schły, a my nie martwilibyśmy się opóźnieniem podłączenia gazu. Ile to ja razy wypowiedziałam już zdanie: „Gdyby teraz była wiosna!”. Ale mamy grudzień, grudzień który coś czuję zapamiętamy na zawsze. I jedyne co nas może uratować to solidna dawka pozytywnego nastawienia. I póki co, chyba dzięki niemu, dajemy całkiem nieźle radę.

A w związku naprawdę fajnie, zrobić czasem coś zupełnie nowego, coś czego nigdy wcześniej razem nie robiliście. I remont waszego domu jest ku temu idealną okazją. 

Kupujemy więc listwy, śrubki, płyty gipsowe i masę innych rzeczy, których nazw nawet nie znam. Wybieramy panele, farby, płytki. Zapalamy pierwsze żarówki, parzymy pierwsze herbaty, gruntujemy ściany, a ja śpiewam na cały głos razem z Agnieszką Chylińską. Zaczynamy nawet myśleć w co się spakować i jak się przeprowadzić. Wciąż też próbujemy wygrać w totka i zastanawiamy się co zrobimy z dwudziestoma milionami.  Gdzieś po drodze toniemy też w błocie, bo w końcu przeprowadzamy się na wieś (a ja wciąż nie dorobiłam się kaloszy :P). Jest fajnie, jest dobrze. Jest też męcząco, brakuje czasu, bo praca, bo studia, bo święta, bo kilometry w jedną i w drugą stronę. Ale warto, na pewno warto, a satysfakcja wiem, że będzie rosnąć z każdym dniem. 

Grudzień ogłaszamy więc oficjalnie miesiącem remontowym i chyba najbardziej intensywnym w całej naszej wspólnej historii. Przygotowania do ślubu to pikuś w porównaniu z tym. :P Ale przecież damy radę! 

Żałuję tylko trochę, że nie jestem w stanie myśleć i zajmować się wszystkim jednocześnie. Grudzień był u mnie zawsze czasem podsumowań, noworocznych postanowień itd. Lubię zamknąć stary rok i otworzyć nowy z określonymi celami. A w tym momencie ciężko skoncentrować się na czymkolwiek innym. Dobrze, że jest rodzina, bo przynajmniej jest szansa, że nie przegapimy chociaż świąt. :P

Nie zmienia to jednak faktu, że czekam na 2017 z otwartymi rękami. Ten rok był dla nas piękny i bogaty w zmiany. Ślub, kupno domu i całe mnóstwo innych, mniejszych rzeczy. Oczywiście, były też momenty smutne i mniejsze lub większe porażki. Ale na nich nie zamierzam się dłużej koncentrować. Jestem bardzo ciekawa co przyniesie nam kolejny rok.  Ale dobra! Zrobiło się tu bardzo noworocznie, a przecież jeszcze cały grudzień! Cały remont! :P Ktoś zna jakieś sposoby na wydłużenie doby?

W tym miesiącu wpisów będzie pewnie mniej. Choć postaram się, bo to dla mnie samej cudowna pamiątka! Będą one jednak raczej zupełnie nieślubne. Dajcie mi też oczywiście znać czy jesteście w ogóle chętni o tych naszych remontowo-przeprowadzkowych zmaganiach słuchać. Obiecuję jednak, że jak już wprowadzimy się na swoje to wrócę na właściwe tory. O ile w ogóle będziemy mieli Internet :P

Ale choć jeden wpis ślubny pojawi się na pewno. Mowa tu o Karolinie, której już za 10 dni wybije TYLKO pięć miesięcy do ślubu! Miałyśmy okazję w tym tygodniu wspólnie szukać sukni ślubnej. Ale o tym przeczytacie więcej już 12 grudnia. :)


2 komentarze:

  1. O tak! Remont domu/mieszkania to świetna okazja do bycia razem i robienia czegoś wspolnie :) u nas remont mieszkania, przeprowadzka i slubne przygotowania zbiegly sie w jednym momencie :) ale udalo sie! I Wam tez sie uda!:)

    OdpowiedzUsuń