czwartek, 12 stycznia 2017

Cztery miesiące przed ślubem - zmniejszająca się odległość cieszy najbardziej [Karolina]



O tym jak coś na mnie spadło jak grom z jasnego nieba, i o tym, że to była suknia… ślubna rzecz jasna :) - Dokładnie tymi słowami miał się rozpocząć grudniowy wpis, niestety w tamtym czasie nie udało mi się go dokończyć, dlatego dzisiaj nadrabiam! A uwierzcie mi, że mam co :)  Przez ostatnie dwa miesiące działo się u nas naprawdę sporo - ale o tym przekonacie się za chwilkę.

A tymczasem wracam do tematu sukienki ślubnej, trochę żałuję, że dopiero teraz, bo nie da się ukryć, że emocje już opadły… ale do dzieła! :)

To może na dobry początek, opowiem Wam trochę o moim podejściu do sukni ślubnej. Sukienkę upatrzyłam sobie pod styl naszego wesela, miała być: „zwiewna, delikatna, romantyczna, lekka”. Dokładnie pod takimi hasłami przeszukiwałam Internet w poszukiwaniu tej jedynej :) Rozglądałam się za sukienką używaną – byłam praktycznie pewna, że właśnie na taką się zdecyduję. Nie żeby sukienka nie była dla mnie ważna, ale śledząc różne portale widziałam, że mogę dostać piękną suknie w dobrej cenie. I tutaj cenna rada dla osób, które również mają taki plan. W żadnym wypadku nie idźcie do salonu na przymiarki bo jeszcze przepadniecie, tak jak ja…:) 

Początkowo zamysł wizyty w salonie był taki, że chciałam zobaczyć, jak wyglądają na mnie wszystkie kroje sukienek. Tak  jak planowałam, mierzyłam również ogromniastą bezę – przez moment czułam się jak księżniczka :P I myślę, że coś  w tym typie sukienki może być, że dziewczyny tak bardzo się w niej zakochują :) Dzień przed wizytą w salonie, przejrzałam dokładnie wszystkie sukienki na stronie i spisałam sobie, te które chciałabym zmierzyć – wyszło mi ich bodajże 11 :P Do salonu wybrałam się z moimi przyjaciółkami, humory dopisywały nam od samego początku, ale w takim towarzystwie nie mogło być inaczej :) Przyszedł czas na przymiarkę pierwszej sukienki z listy, zobaczyłam swoje odbicie w lustrze i zamilkłam – a to u mnie akurat oznaka, że COŚ się dzieje :P I dokładnie jak z tych opowieści, jakkolwiek banalnie to brzmi… - poczułam, że to ta jedyna :) Widziałam po moich dziewczynach, że na nich też zrobiła duże wrażenie. Nie był to typ mojej wymarzonej sukienki, a mimo to przepadłam na całego. Z tyłu głowy miałam jednak myśl, że szukałam czegoś kompletnie innego, dlatego oczywiście mierzyłam dalej. I co? Flaki z olejem – dosłownie :) „Noo ładna” mówiłam prawie przy każdej, i przy siódmej chciałam już wrócić do tej pierwszej, dotrwałam jednak do końca :P I tak wyszłam z salonu mocno w szoku, z myślą, że chyba tą sukienkę kupię. Mama utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że właśnie tak powinnam zrobić i 3 dni później sukienka była już ‘moja’ :) To na jaką sukienkę się zdecydowałam zdradzę Wam zapewne za cztery miesiące ;) 

Skoro już jesteśmy przy temacie wyglądu Panny Młodej to… lecimy dalej :P Jak czytacie ten wpis, to o ile wszystko poszło zgodnie z planem, powinnam być już po próbnej fryzurze ślubnej! Oj, ja z fryzjerami to na bakier! Poważnie, jeszcze chyba nigdy nie wyszłam od fryzjera super zadowolona i to pewnie dlatego tak rzadko do nich chodzę :P W grudniu zaczęłam przeglądać fb różnych fryzjerów z okolic Poznania i tak natknęłam się na fanpage „Zaczarowane Warkocze”. I znów… przepadłam :) Pani Kasia robi na włosach dosłownie CUDA! Nie ukrywam, że po tym co zobaczyłam na jej stronie, mam spore oczekiwania co do jej pracy i jestem bardzo ciekawa co wyczaruje na mojej głowie.

Co do makijażu – to jakoś tak nie miałam większego ciśnienia. Wiedziałam, że na pewno kogoś znajdę.  Wczoraj wzięłam się za poszukiwania w Internecie i chyba… mam to! :) Piszę chyba, bo ostateczną decyzję podejmę po makijażu próbnym, na który chciałabym się wybrać w lutym. 

No to temat mojej osoby mamy już chyba z głowy :P Z przyszłym Panem Młodym wybierzemy się na poszukiwanie garnituru pewne jakoś na przełomie lutego/marca. Szymi w roli modela... Już nie mogę się doczekać :D 

Myślę, że w przyszłym tygodniu powinny dojść do nas zaproszenia i zawiadomienia. Zdecydowaliśmy się na współpracę z „W cudzysłowie”, których to poleciła mi Dagmara :) Muszę przyznać, że jak do tej pory jestem bardzo zadowolona! Z ostateczną opinią, poczekam do czasu, aż będę mogła je ‘pomacać’ i zobaczyć na własne oczy – ale zapowiada się ekstra.

Obrączki też już mamy wybrane - poszło nam to całkiem sprawnie :) Przymierzyliśmy około sześć modeli i zdecydowaliśmy się na lekko ścięte po bokach w żółtym złocie. Ja docelowo chciałabym nosić obrączkę z pierścionkiem zaręczynowym dlatego wybrałam szerokość 3,5 mm, za to Szymon zdecydował się na 4,5 mm. Mierzyliśmy obrączki w salonie, jednak z racji na to, że mamy do przetopienia swoje złoto umówiliśmy się z jubilerem, który zrobi nam identyczne – wykorzystując nasz surowiec ;) 

Przełom roku był dla nas dość intensywny.  Nowy rok, rok, który okrzyknęliśmy ‘naszym rokiem’ przywitaliśmy już na swoim :)) Cudownie jest leniuchować na własnej kanapie, pić poranną kawę, nawet sprzątać w gniazdku jest fajnie – Szymon się śmieje, że niedługo mi minie i dopiero się zacznie haha :P

Planowanie mieszkania, wybieranie mebli, paneli, płytek oraz sama przeprowadzka wymagała od nas sporego zaangażowania i powiem Wam szczerze, że temat ślubu poszedł trochę w odstawkę. Jednak teraz działamy na całego! :) W ostatnich dniach oprócz rzeczy, o  których mogliście już przeczytać wyżej, udało nam się załatwić jeszcze kilka drobiazgów. Słoiczki z miodem prawie gotowe – muszę je jeszcze odpowiednio ozdobić ale czekam za materiałem. Buszowanie po Aliexpress wciągnęło mnie na całego i teraz tylko czekam aż poprzychodzą wszystkie dodatki, ozdoby do sali itp.:) 

Jak widać małymi krokami do celu, a droga coraz krótsza i to właśnie ta zmniejszająca się odległość cieszy najbardziej… :)




2 komentarze:

  1. Powiem tak, co do firmy W Cudzysłowie, również za poleceniem na blogu Dagmary skorzystałam i jestem bardzo zadowolona. Ślub nasz za około 4, 5 miesiąca. Poszukiwania sukni też już rozpoczęte i spotkała mnie sytuacja podobna do Twojej bo okazuję się, że przymierzyłam suknie, która raczej na zdjęciu nie zwróciłaby mojej uwagi a tu nagle zastanawiam się nad jej kupnem. Ślubny zawrót głowy to już dla mnie czasami o wiele za dużo w Wy w tym wszystkim jeszcze swoje gniazdko urządzacie - szaleni, ale pewnie poranna kawa czy herbata w takim miejscu smakuje najlepiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! widzę u Nas na prawdę wiele wspólnego:) Zdradzisz jaki tym sukienki wybrałaś? :)

      Usuń